piątek, 12 grudnia 2008

Przeprosiny II...


"Nasz Dziennik" -gazeta związana z Radiem Maryja ma przeprosić stację TVN za nieładne określenia, jakimi określiła TVN i jej dziennikarzy.

Cóż to były za obelgi?
"medialne ZOMO",
"medialni terroryści"
"metody rodem z epoki stalinizmu"
"bandytyzm medialny",
"goebbelsowska propaganda",
"walce z Narodem Polskim",
"TVN łamie prawo"....

Sąd kazał przepraszać zatem stoi na stanowisku, że koncern Wejcherta i Waltera TVN nie jest medialnym ZOMO, czyli nie jest jednostronnym organem nacisku na obywateli /np. Szkło Kontaktowe jest obiektywne i dowala wszystkim po równo/. Dziennikarze tej stacji nie są medialnymi terrorystami, nie stosują w swoich programach i komentarzach metod rodem z epoki stalinizmu, nie uprawiają bandytyzmu medialnego /np. Monika Olejnik rozmawia dokładnie tak samo z Kwaśniewskim jak i z Kaczyńskim/. W żadnym wypadku nie można porównać propagandowych osiągnięć stacji z propagandą goebbelsowską /np. nie przedstawia kibiców tvn-owskiej Legii jako bandytów by ich wyeliminować z widowni/. TVN przecież nie walczy z Narodem Polskim i nie łamie prawa. TVN nie wysługuje się także dyżurnymi autorytetami i nie ośmiesza poglądów odmiennych, od oficjalej linii stacji. AMEN

obrazek: http://www.stojaki.biz/refer/ref/lux1tvn.jpg

czwartek, 11 grudnia 2008

Przeprosiny....



Ludwik Dorm miał przeprosić w prasie pismaka za nazwanie go "chłystkiem". Więc przeprosił w formułce zaleconej przez Sąd. Jednakże dla niewyrobionej publiczności dodał przypis, w którym wyjaśnił znaczenie słowa "chłystek". Znaczenie zaczerpnął ze słownika Witolda Doroszewskiego. Chłystkiem zatem jest młody człowiek, bez powagi, doświadczenia, młokos, fircyk, smarkacz.

Sąd sądem a sprawiedliwość musi być po ich stronie.

Troszkę poprawione brzmi tak:
Teraz Sąd i sprawiedliwość muszą być po ich stronie.

Ale nie to jest najciekawsze. Jeśli Prezydenta RP można "podejrzewać" o bycie chamem i alkoholikiem i nie jest to obraźliwe a pismaka za chłystka należy przepraszać to chyba coś jest nie w porządku?

Jak widać na załączonym obrazku forma przeprosin jest odrębną kategorią literacką ;-)

obrazek: http://tiny.pl/6fmn

środa, 10 grudnia 2008

Rejtan....


5 grudnia br. grupa europejskich socjalistów... /przepraszam/ posłów do parlamentu europejskiego odwiedziła na Hradczanach Prezydenta Republiki Czeskiej Vaclava Klausa aby porozmawiać o sprawach istotnych dla Europy.

Udział w spektaklu wzięli:

Vaclav Klaus – prezydent Republiki Czeskiej
Hans-Gert Pöttering – Przewodniczący Parlamentu Europejskiego
Martin Schulz - przewodniczący Grupy Socjalistycznej w Parlamencie Europejskim
Daniel Cohn-Bendit – Zielony Rewolucjonista
Brian Crowley – współprzewodniczący frakcji Unia na rzecz Europy Narodów w PE
Francis Wurtz – członek Francuskiej Partii Komunistycznej.
Hanne Dahl – duńska eurodeputowana
Irena Belohorská – słowacka eurodeputowana

Dziennik opublikował zapis tej, jakże ciekawej rozmowy:
http://www.dziennik.pl/swiat/article279363/Zapis_rozmowy_Klausa_z_unijnymi_politykami.html

Warto uważnie przeczytać, by wyrobić sobie pogląd na rozmowę. Osobiście odbieram to jako niewyobrażalną skalę szantażu, miotania obelg i Pik Komunizma Arogancji.. To zupełnie tak jakby przyjechało do Kaczyńskiego pięciu Niesiołowskich i dwa Palikoty...

Dla zachęty podaję jedną, jedyną wypowiedź Daniela Cohn Bendita, jednego z członków eudelegacji:

"Przyniosłem panu flagę, którą tu najwyraźniej wszędzie macie na zamku praskim. To jest flaga Unii Europejskiej, tak ją postawię tutaj przed panem. To będzie trudne przewodniczenie. Czechy będą miały do czynienia z projektem dyrektywy ws. prawa pracy i pakietem klimatycznym. Pakiet klimatyczny UE reprezentuje mniejszą cząstkę, niż byśmy sobie życzyli. To konieczne, aby tego minimum dotrzymać. Jestem przekonany, że zmiany klimatyczne stanowią nie tylko zagrożenie, ale i niebezpieczeństwo dla dalszego rozwoju planety. Opieram się na poglądzie naukowym i zgodzie większości w PE. Wiem, że się pan ze mną nie zgodzi. Może pan wierzyć, w co chce, ja jestem przekonany, że globalne ocieplenie jest rzeczywistością, nie jest to kwestia mojej wiary. Traktat lizboński. Pana pogląd na to mnie nie interesuje, chcę wiedzieć, co pan zrobi, aby zatwierdził go czeski parlament. Będzie pan respektował demokratyczną wolę przedstawicieli narodu? Będzie pan musiał to podpisać.

Co więcej, chcę, aby pan mi wyjaśnił, jaki jest poziom pana przyjaźni z panem Declanem Ganleyem z Irlandii. Jak może pan się spotykać z człowiekiem, co do którego nie jest jasne, kto go opłaca? Będąc na swoim stanowisku, nie może się pan z nim spotykać. To jest człowiek, którego majątek pochodzi z wątpliwych źródeł, i chce je teraz wykorzystać na finansowanie swojej kampanii wyborczej do PE."

Jako, że sam piszę dosyć ostro to i nie wzrusza mnie ten język. Zdumiało mnie że pogląd naukowy musi być "udowadniany" zgodą większości. Masakra....
Inną kwestia jest sposób prowadzenia rozmowy. Dyplomacja jest poniewierana w każdym zdaniu eurosocjalistów. I pomyśleć, że "dyplomatołki" pojechały do Pragi "po prośbie" żeby m.in. przekonać Klausa do podpisania traktatu lizbońskiego... Mogli jeszcze Sikorskiego zabrać. Razem dali by radę temu "karłowi moralnemu" ;-) Powiało grozą, bo teraz przyjechali z pozycji petenta... Fascynująco-frapująca jest projekcja podobnego spotkania po wejściu w życie traktatu...

Postawa Vaclava Klausa podczas tej rozmowy była imponująca. Zupełnie jakby go nikt, poza Narodem Czeskim nie opłacał.... Dlaczego w Polsce nie ma takich polityków?

Na obrazku umieściłem Rejtana, bo powyższa sytuacja jako żywo przypomina tą uwiecznioną przez Matejkę....

obrazek: http://historia-online.pijarzy.pl/upload/editor/egunon/rejtan1.jpg

wtorek, 9 grudnia 2008

Graczyk...



Czytam sobie właśnie książkę Cenckiewicza i Gontarczyka "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii" wydanej przez Instytut Pamięci Narodowej. Zmartwychwstanie uśmierconego przez Sąd Lustracyjny kapitana SB Edwarda Graczyka jest pierwszym cudem w tej sprawie, drugim są zaniki pamięci i sprzeczne oświadczenia tego pana. Farsa naszej wypaczonej lustracji polega na tym, że lekceważy się dokumenty a wierzy się emerytowanym funkcjonariuszom SB. Wiem, że nikogo nie przekonam ale jako, że mnie samego dokumenty przekonują dużo bardziej niż sprzeczne oświadczenia szkolonych w Moskwie oficerów więc przytoczę suchą i dość lakoniczną notatkę służbową podsumowującą dokumenty na temat agenturalnej działalności naszego noblisty. Jak pisze /także dzisiaj/ Bronisław Wildstein: "Dokumentacja służb specjalnych PRL była podstawowym narzędziem ich pracy. Zbieranie informacji to najważniejsza aktywność wszelkich tego typu instytucji. Zwłaszcza w państwach totalitarnych, gdzie nie istnieje jawny obieg wiadomości. Bez szerokich informacji funkcjonowanie takich służb nie jest możliwe. Archiwa, które przejął i porządkuje IPN, zawierają akta, które nie były przeznaczone do wiadomości publicznej. To ekskluzywna wiedza, która w nierównym stopniu dostępna była kolejnym kręgom wtajemniczonych. Miała ich informować, a nie wprowadzać w błąd."

a zatem, niech przemówi dokument:

Notatka służbowa młodszego inspektora Wydziału III „A”
KW MO w Gdańsku st. szer. Marka Aftyki dotycząca przeglądu akt archiwalnych Lecha
Wałęsy

Gdańsk, dnia 21 VI 1978 r.
TAJNE spec[jalnego] znaczenia
Egz.

NOTATKA SŁUŻBOWA
z analizy akt archiwalnych nr I 14713 dot[yczących] ob. WAŁĘSA LECH

W dniu 21 VI 1978 r. dokonałem analizy akt archiwalnych wymienionego, na podstawie
których stwierdzam, że
ob. WAŁĘSA LECH,
s. Bolesława i Feliksy z d. Kamińska,
ur. 29 IX 1943 r. Popowo, pow. Lipno,
woj. bydgoskie,
zatr[udniony] w Stoczni Gdańskiej im. Lenina na wydz[iale]
W-4 jako elektromonter,
zam. Gdańsk ul. d Bethowena 30d,
bezpartyjny,
wykształ[cenie] Zasadnicza Szkoła Zawodowa w Lipnie,
st[an] cyw[ilny] żonaty.
Wymieniony do współpracy z organami bezpieczeństwa pozyskany został w dniu
29 XII 1970 r. jako TW ps. „BOLEK” na zasadzie dobrowolności przez st. insp. Wydz[iału] II KW MO w Olsztynie kpt. E[dwarda] Graczyka.


Celem pozyskania było rozeznanie działalności kierownictwa Komitetu Strajkowego
oraz innych osób wrogo działających w czasie i po wypadkach grudniowych 1970 r.
w Stoczni Gdańskiej. Ob. Wałęsa brał czynny udział w zajściach grudniowych na terenie Stoczni Gdańskiej, pod gmachem KW PZPR i pod KM MO w Gdańsku . Był on jednym z członków „Komitetu Strajkowego”, a potem utworzonej „Rady Delegatów Strajku Okupacyjnego” na terenie Stoczni Gdańskiej. W dniu 15 XII 1970 r. uczestniczył on w przekazywaniu postulatów załogi dyrekcji Stoczni. Obecni przy tym byli jeszcze trzej inni pracownicy: jeden z Wydz[iału] K-34 ,a dwaj z Wydz[iału] K-25 z tym, że żądania przekazywał Wałęsa. Wymieniany jako członek „Komitetu Strajkowego” usilnie zapewniał dyrekcję Stoczni, że dołoży wszelkich starań, aby utrzymać porządek. Nie uczynił jednak nic, gdy tłum stoczniowców maltretował milicjantów w okolicach drugiej bramy. Następnie ruszył na czele tłumu i udał się pod gmach KW PZPR. Wg jego relacji przed dojściem do gmachu oderwał się od tłumu i udał się pod drzwi KW PZPR celem poproszenia, aby sekretarz KW przemówił do tłumu. Niestety celu tego nie udało mu się zrealizować z powodu niemożności dotarcia do sekretarza KW. Następnie wymieniony udał się na czele pochodu pod KM MO. Wyprzedził on tłum i jako pierwszy wpadł do gmachu komendy, szukając kontaktu z komendantem . W tym samym czasie tłum zaatakował milicjantów stojących przed komendą, bijąc ich i maltretując. Po skontaktowaniu [się] z komendantem oświadczył mu, że o ile zostaną wypuszczeni więźniowie i milicja nie będzie atakować tłumu, stoczniowcy nie zaatakują komendy. Wg relacji wymienionego nie zaangażował się on ani razu w bijatykę i maltretowanie funkcjonariuszy MO. Dnia 16 XII 1970 r. o godz. 6.00 Wałęsa przebywał na terenie swojego wydziału W-4. Po pewnym czasie udał się za ludźmi jako ich delegat pod dyrekcję Stoczni. W tym dniu powiększono liczbę delegatów stoczniowców z 3 do 7. Od tej chwili wymieniony utracił inicjatywę na korzyść jednego z kierowników wydziału (osoba nieznana wymienionemu). Dodatkowo można stwierdzić, że głos ob. Wałęsy przypominał do złudzenia jednemu z naszych rozmówców głos stoczniowca, który przemawiał przez mikrofon z radiowozu skradzionego sprzed KW PZPR7 . Dalszych istotnych informacji o czynnym udziale wymienionego w zajściach grudniowych jest brak. W latach 1970–[19]72 wymieniony już jako TW ps. „BOLEK” przekazywał nam szereg cennych informacji dot[yczących] destrukcyjnej działalności niektórych pracowników. Na podstawie otrzymanych materiałów założono kilka spraw. W tym czasie dał się poznać jako jednostka zdyscyplinowana i chętna do współpracy. Po ustabilizowaniu się sytuacji w Stoczni dało się zauważyć niechęć do dalszej współpracy z naszym resortem. Tłumaczył on to brakiem czasu i tym, że na zakładzie nic się nie dzieje. Żądał również zapłaty za przekazywane informacje, które nie stanowiły większej wartości operacyjnej. Podczas kontroli przez inne źródła informacji stwierdzono, że niejednokrotnie w przekazywanych informacjach przebijała się chęć własnego poglądu na sprawę, nadając jej niejako opinię środowiskową. Stwierdzono również, że podczas odbywających się zebrań dość często bez uzasadnienia krytykował kierownictwo administracyjne, partyjne i związkowe wydziału. Po każdym jego wystąpieniu przeprowadzano z nim rozmowę, podczas której wytykano mu jego niewłaściwe wystąpienie na zebraniu, pouczano, jak ma zachowywać się oraz ostrzegano go, że o ile będzie nadal tak postępował, to zostanie zwolniony z zakładu. Swoje wystąpienia tłumaczył zawsze tym, że o ile nie będzie zabierał głosu w obronie pracowników, straci całkowicie ich zaufanie i nic nie będzie wiedział, co się dzieje w zakładzie, dlatego też wystąpienia swoje uważa za słuszne. Pomimo kilkukrotnych ostrzeżeń w dniu 11 II 1976 r., zabierając głos w dyskusji na zebraniu związkowym, w sposób szkalujący zarzucił niewłaściwe postępowanie kierownictwa administracyjnego wydziału, partyjnego i związkowego. Za wystąpienie to dyrekcja stoczni z dniem 30 IV 1976 r. zwolniła go z pracy. Spotkania z TW „BOLEK” odbywały się poza LK. Za przekazane informacje był on wynagradzany i w sumie otrzymał 13100 zł; wynagrodzenie brał bardzo chętnie. Po zwolnieniu ze stoczni wymieniony został przyjęty do pracy w ZREMB-ie z dn.8 VI 1976 r.Ponowne nawiązanie kontaktu z TW „BOLEK” spowodowało u niego bardzo aroganckie zachowanie w stosunku do naszego pracownika i stwierdzenie, że na żadne spotkanie nie przyjdzie, gdyż nie chce naszych organów znać. Biorąc pod uwagę niewłaściwe zachowanie wymienionego i to, że został zwolniony ze stoczni, wyeliminowano go z czynnej sieci agenturalnej, a posiadaną teczkę personalną i roboczą złożono do archiwum w Wydz[iale] „C” tut[ejszej]komendy.

Mł. inspektor Wydz[iału] III „A”
(–) St. szer. M[arek] Aftyka

Źródło: IPN 00552/48, t. 1, k. 93–95, kopia, mps.

Jako komentarz do powyższego tekstu zamieszczę opublikowane oświadczenie pana Graczyka z dnia dzisiejszego... opublikowane na blogu Wałęsy:

poniedziałek, 8 grudnia 2008

Doktor...


I znowu się narażę postępowej części ludzkości krytykując "człowieka, który podał chusteczkę Lechowi".... Nie za samo podanie chusteczki rzecz jasna, bo to normalny ludzki odruch /choć może nazbyt teatralny/ ale za mowę, którą wygłosił po otrzymaniu doktoratu honoris causa Uniwersytetu Jagiellońskiego. Pewno bym tego nie oglądał, gdyby nie pani prorektor wydziału filozofii /o ile dobrze zapamiętałem/ która zapowiedziała szanownego gościa jako "największy autorytet moralny naszych czasów"... Dopiero po chwili się zreflektowała /chyba widząc zdziwione twarze audytorium/ i "dorzuciła" nieżyjącego JPII. Ten wstęp wymógł na mnie uwagę i chęć uszczknięcia odrobiny mądrości od "największego autorytetu moralnego naszych czasów".

Zatem cóż takiego nam przekazał Jego Świątobliwość Dalajlama XIV?

wypunktuję:
1. wszyscy jesteśmy takimi samymi ludźmi (te same organy, ten sam intelekt)
2. szczęście jest wewnątrz nas, nie na zewnątrz
3. pojęcie dobra i zła jest subiektywne i zależy od oceniającego
4. umysł powienien być zrównoważony
5. spokój i równowaga umysłu wpływają pozytywnie na kondycję ciała
6. na świat patrzeć realnie, postrzegać rzeczywistość taką, jaka jest
7. współczucie warunkuje spokój umysłu
8. poprzez trening można osiągnąć współczucie bezstronne i bezkresne
9. wartości ludzkie drogą do szczęścia
10. nienawiść zabija
11. zdrowy rozsądek i własne doświadczenia lekiem na całe zło

Apel do młodych
1. XX wiek był wiekiem przemocy XXI ma być rokiem pokoju, miłości i dialogu
2. pokój wewnętrzny jest gwarancją pokoju zewnętrznego
3. pokój rodzi się z kompromisu
4. konflikty poglądów i interesów są nieuniknione, należy je rozwiązywać w pokoju
5. hipokryzja i użycie siły jest wykluczone
6. podstawą jest dobre serce i rozwój intelektu
7. konstruktywne myślenie wykorzystywać w dobrych celach...

Takie to mądrości uniwersalne miał do przekazania "największy autorytet moralny naszych czasów". To jakby kilkanaście oczywistych oczywistości. Pewno nie dorosłem do tego, by w pełni poczuć głębię słów Jego Świątobliwości... Cóż wychowałem się w duchu dekalogu i uważam, że to mi wystarczy....

Pani prof. dr hab. Beata Szymańska-Aleksandrowicz podczas laudacji uzasadniała wyróżnienie następująco: "Nadanie Jego Świątobliwości Dalajlamie doktoratu honoris causa jest nie tylko wyrazem uznania dla człowieka, który całym swym życiem poświadcza prawdziwość głoszonych przez siebie ideałów, ale także dla wszystkich tych, bardzo często anonimowych postaci i organizacji, które wysokie standardy moralne propagują na rzecz dobra i praw innych". Czyli jak to zwykle mało konkretów dużo ideałów. Współczuję wszystkim profesorom i doktorom którzy wymyślają uzasadnienia do doktoratów honoris causa... To nie jest łatwy kawałek chleba.

Inna kwestia jest równie skomplikowana. Czy to nie jest aby wtrącanie się w wewnętrzne sprawy Chin? Jak byłoby postrzegane przez opinię publiczną przyjmowanie w Berlinie jakiegoś bojownika o przyłączenie Śląska do Niemiec? W końcu III RP pozwoliła na deklarowanie w Narodowym Spisie Powszechnym narodowości śląskiej. Jeśli pozwoliła deklarować to znaczy że uznaje naród śląski... A jak jest naród, to powinien sam o sobie decydować: patrz Kosowo, Abchazja, Osetia.

Pomyśleć, że mamy tak wiele mądrych przysłów np. nie rób drugiemu co tobie niemiłe....

obrazek: http://static1.money.pl/i/h/217/f18905.jpg

Pyskówka...


Na pewnym blogu, stali czytelnicy wiedzą na jakim... Zresztą z treści to także wynika przyjaciele i znajomi Autora odsądzają mnie od czci i wiary w niewybrednych czasami atakach. Być może i zasłużyłem na takie traktowanie. W każdym razie poniżej prezentuję próbkę takiego posta wojennego. Nie mogłem się także oprzeć, by nie zamieścić sobie reklamy na jego podstawie utworzonej :-)

Zakładając, że publikowanie w publicznym miejscu jest domniemanym wyrażeniem zgody na powielanie tekstu /przy powołaniu się na autora/ i w związku z tym nie narusza się niczyich praw autorskich ośmielam się niniejszym przytoczyć atak pani nie-Istotnej oraz moją na niego odpowiedź...

nie-Istotna pisze...

"Pangloss - fakt, mylnie przypisałam część słów z Twego komenta, co nie zmienia faktu, że infantylnie w nich wypada ich autor. Gdzie znam całą jego twórzość - nie z mego umiłowania jego pióra - z innych powodów.
To wszystko nie zmienia sedna mej wypowiedzi i prawdy Twej intencjonalności.

Jeśli portale blogowe proponują takie narzędzie, jakim jest moderowanie komentarzy, to opcja ta jest bardzo związana z tzw decyzjnością uznaniową autorów tychże blogów.
To jasne, proste i oczywiste.
Dla Ciebie jednak z trudne.

Może bym, faktycznie zatęskniła za tym co przepada i się nie pojawia - gdyby nie 2 rzeczy:
- i moje komentarze się nie pojawiały - nie robiłam awantury - a dlaczego ktoś śmiał je zatrzymać!
- zrozumienie definicji czym jest blog, jakie prawa ma prowadzący etc.
To nie forum społecznościowe, czy elektroniczna wersja periodyku. To prywatna nisza konkretnej osoby.
Odmawiając jej prawa podejmowania takich czy innych decyzji, niejako siebie dyskwalifkuje się jako dyskutanta.
Bo jak to jest - ty nie masz praw, a ja biję się o swoje prawo, które w tym wypadku prawem nie jest.

Twoje prawo tutaj, jak i nas wszystkich - jest wysłanie swej myśli. I to wszystko.
Początkowo bardzo napociłeś się i to nieudolnie, by zaistnieć tu jako życzliwy osobnik, ze swoimi poglądami, ale otwarty na dyskurs.
Nie udało się, bo maska użyta zawsze z czasem spadnie.
Narzędziem obnażającym Twą intencjonalność jest bijący rekordy popularności - Twój blog.
Owszem masz wielbiciela, pana, który o wiele wcześniej niż Ty przychodził jedynie nękać a nie rozmawiać. Neurotyczne spazmy posyłał też na skrzynki bywalców - także moją. Maile, ktore mogą być tylko historią zaburzeń. Niczym więcej. Gdzie wątków politycznych w nich nie było nawet!
Niech Ci do głowy nawet nie przyjdzie używanie takich pojęć jak kółko wzajemnej adoracji, bo byłbyś analfabetą wskazując na taki tu klimat. Jest wiele wpisów, gdzie wzajemnie się nie zgadzamy między sobą. Ale to norma, zdrowa norma.
Podsumowując - warto dojrzeć do zrozumienia czym jest blog.
Warto dokonać amputacji chorej stronniczości, przy zachowaniu własnego zdania. Bo prywatny pogląd obywa się bez gorsetu stronniczości.
Odbieram Cię jako osobnika wielce nieszczerego - może się mylę, ale korzystam z praw mego suwerennego odbioru Ciebie jako bywalca.
Natomiast werbalizowane przez Ciebie oburzenie, że nie są publikowane Twoje komenty - to więcej niż porażka.
Nie starcza Ci intelektu, że zatrzymany koment to już jest ODPOWIEDŹ?
Otrzymujesz je więc, tylko nie masz siły by je podźwignąć. Smutne."
7 grudzień 2008 17:23

Moja odpowiedź została napisana oględnym językiem i nawet przeszła przez czujne oko Cenzury:

Droga nie-Istotna…

Trudno polemizować z tak ciężkimi zarzutami. Nieszczerość, intencjonalność, chora stronniczość, brak intelektu …. W poprzednim poście sugerowałaś mi tylko paranoję, brak męskości … i tworzenie „histerycznych jeremiad” by zdewaluować wartość pana Pałasińskiego. Naprawdę myślisz, że można zdyskredytować jakąś pisaniną dorobek pana Jacka? Nie wierzę, że tak myślisz. Wiem, że postrzegasz to inaczej. Diametralnie inaczej. Czy zatem mogę Ci zarzucić fałsz? Nie mogę i nie chcę. To tylko polemiczna ostra szpila, jestem przecież odporny czytaj gruboskórny i chamowaty więc przyjmę wszystko. To też argumenty polemiczne, zatem proszę nie powoływać się na moje samokrytyczne, jakże wnikliwe i celne określenia.

Wracając do Twoich wypowiedzi… Jakoś nie przypominam sobie bym kogoś na tym blogu obrzucał inwektywami… Jednak nie o tym chciałem powiedzieć. Widzisz, zasadnicze pytanie jakie sobie stawiam przed napisaniem tutaj czegokolwiek to: Jak opisać własne poglądy w formie, która mogłaby zaistnieć na blogu pana Jacka? Dlaczego zatem w ogóle chcę tutaj pisać? Odpowiedź jest dosyć prosta: cenzura i dobieranie treści stwarzają dosyć jednostronne przedstawianie tutaj zagadnień. Są dogmaty, których nie wolno podważać: Wałęsa to bohater, Kaczyński to oszołom a każdy kto twierdzi inaczej prezentuje chorą stronniczość…. Oczywiście, użyłem uproszczenia ale tak to postrzegam.

Sugerujesz mi nieszczerość. Nie zgadzam się z Tobą w tej materii. Wszystko może zostać opisane w wersji soft i hard. Wersję łagodniejszą stosuję dla ominięcia cenzury. Po prostu. Moje poglądy są drastycznie różne od poglądów Gospodarza, lecz lubię jego pióro i swadę z jaką przemawia w TV.

Przypisujesz mi intencjonalność… Nie uważasz, że wszyscy piszący na blogu pana Jacka, z nim włącznie są intencjonalni? Każdy przecież chce przekonać do swych poglądów innych lub przynajmniej zasygnalizować samo „istnienie” innych poglądów… Czy to jest z gruntu złe i godne nagany?

Zgadzam się z Tobą „właściciel” bloga może narzucać wydźwięk całości, łącznie z komentarzami. Zgodzisz się wszakże iż jest to także niejakie zakrzywienie rzeczywistości. Oczywiście nie mówię tutaj o ewidentnie chamskich wypowiedziach, jakich było sporo na wcześniejszych blogach pana Jacka.

Widzę jednak jakoweś światełko w tunelu. Piszę nieszczerze ale moje posty jeszcze nie są neurotycznymi spazmami…. Wszystko przed mną. Chyba że ten tekst jest wg Ciebie neurotycznym spazmem?

Napisałaś: „Niech Ci do głowy nawet nie przyjdzie używanie takich pojęć jak kółko wzajemnej adoracji, bo byłbyś analfabetą wskazując na taki tu klimat.” Oceniam to na intencjonalność zabarwioną szantażem, ale mogę się mylić...

Pozdrawiam z uśmiechem


obrazek: http://tiny.pl/6cfn