wtorek, 22 grudnia 2009

Wesołych Świąt!


Życzę wszystkim przypadkowym i nieprzypadkowym czytelnikom

Zdrowych, sympatycznych, spędzonych w gronie rodzinnym

Świąt Bożego Narodzenia

bez przejedzeniowych dolegliwości żołądkowych,
kłótni, niesnasek i obniżonych nastrojów
i w pełnej gotowości do sylwestrowych szaleństw!


ps. karteczka pochodzi z serwisu: www.kartki.lagata.pl

czwartek, 3 września 2009

Może naród nie jest jednak taki tępy....

Studio Opinii - miało być portalem dla inteligencji.... Oddajmy głos autorom: "Kilkanaście bardzo różnych osób postanowiło uruchomić niniejszą gazetę internetową. Nie znajdziecie w niej informacji bieżących; znajdziecie tu natomiast opinie, komentarze i propozycje - mamy nadzieję: często kontrowersyjne - ludzi o różnych poglądach i różnych biografiach, których łączy przede wszystkim to, że mają, nieskromnie mówiąc, coś do powiedzenia. O czym świadczy nie nasze własne przekonanie, rzecz jasna, ale to, że każdy z nas potrafi się wylegitymować nienajgorszym dorobkiem twórczym i latami (niekiedy liczonymi w dziesiątkach) doświadczenia dziennikarskiego i publicystycznego."

Jakie to osoby? Same tuzy polskiego dziennikarstwa od czasów prezesa Sokorskiego: Aleksander Wieczorkowski, Stefan Bratkowski, Ernest Skalski, Jacek Pałasiński, Jarosław Kuźniar, Grzegorz Gauden, Azrael Kubacki i paru innych.

Cechą charakterystyczną portalu jest to, iż Redakcja "w żaden sposób nie cenzuruje merytorycznie komentarzy do artykułów. Jedyna ingerencja może polegać wyłącznie na ewentualnym usunięciu słów powszechnie uznawanych za obelżywe lub nieprzyzwoite oraz "mowy nienawiści"."

Jak wskazuje doświadczenie mowa nienawiści to taka, która nie zgadza się z optyką widzenia rzeczywistości przez Autorów... Chętnie widziane są komentarze antykaczystowskie i harmonizujące z linią portalu.

Być może wykształciuchy udały się na wakacyjny wypoczynek bo otwieralność Studia ostatnimi czasy przedstawia się następująco:



źródło: http://alfaomega.webnode.com/

środa, 26 sierpnia 2009

Przeprosiny...


GW - nieocenione źródło informacji, kopalnia materiałów do skomentowania doniosła iż Microsoft przeprosił za podmienienie czarnego mężczyzny na stronie amerykańskiej białym facetem na polskiej. Podmianka wyglądała jak na fotce powyżej.

Najpierw zerknąłem a zanim przeczytałem tekst zadałem sobie ćwiczenie logiczne: w jaki sposób można przeprosić za coś takiego.

Przyszła mi do głowy następująca formuła przeprosin:

Przepraszamy za podmienienie Murzyna Białasem - było to spowodowane powszechną w Ameryce opinią o rasistowskim polskim społeczeństwie.

I tak patrząc na fotkę "amerykańską" z pozycji cynicznej dochodzę do wniosku, że jest to fotografia rasistowska w swej wymowie: zauważcie, że Azjata nie ma laptopa, tylko notuje na karteczce a centralnym obiektem jest Murzyn - guru, najmądrzejszy w tym towarzystwie...

Oczywiście, rzecznik koncernu Lou Gellos ograniczył się do lakonicznych przeprosin: "Sprawdzamy szczegóły zaistniałej sytuacji. Przepraszamy i właśnie ściągamy zdjęcie ze strony". Myślicie, że jakiś pismak zapytał, co było powodem podmianki? Bynajmniej...

wtorek, 18 sierpnia 2009

Sikorski na prezydenta...


Der Dziennik zapowiada spotkanie przygotawawcze wyborczo-wojenno-uprzedzające. Otóż pan minister zaprasza kilka ciekawych osób w celu... okazania solidarności kobietom w Iranie. Szczęka opada... Wśród zaproszonych znajdziemy m.in: Madonnę, Angelinę Jolie, Michelle Obamową, Carlę Bruni, Catherine Deneuve, Sophie Marceau, Mia Farrow, Céline Dion, Oprah Winfrey, Sophię Loren, Angelę Merkel a nawet królową Jordanii Ranię.

Mnie uderza nie skład zaproszonych gości, lecz kilka drobnych faktów z tego artykułu. Zaproszenia wysłała "Wspólnota Demokracji" /dzieło Geremka i pani Madeleine Albright/, wspiera MSZ a gości powita żona Sikorskiego słusznego pochodzenia Anne Applebaum.

Jako fan wszelakich teorii spiskowych wymyśliłem taką. Operacja "Spęd w Warszawie" ma na celu:
1. medialne przygotowanie ataku Izraela na Iran w związku z masakrycznym losem irańskich kobiet,
2. konsolidację masonerii pod dyktando Wielkiego Wschodu Francji - być może wybór następcy po drogim Bronisławie,
3. wypromowanie Radka Sikorskiego na trzeciego, najbardziej rozsądnego, popieranego przez Izrael, USA i francuskich masonów kandydata na Prezydenta RP /Tusk się spala, Kaczor zduszony medialnie/...

I pomyśleć, że to wszystko m.in. z moich podatków... Brrrrrr


Link do artykułu: http://www.dziennik.pl/wydarzenia/article432968/Madonna_ma_wrocic_jesienia_MSZ_zaprasza.html#reqRss

obrazek: Tadeusz Makowski "Maskarada"

Jedno zdanie....



GW opisała sondażowy stosunek Polaków do przeszłości. Ubodło mnie takie oto zdanie:

"Z oporami przyznajemy się do wydarzeń, które przynoszą nam wstyd. O tym, że takie były, przekonanych jest ledwie 17 proc. Polaków. I to mimo powszechnej wiedzy o Jedwabnem, gdzie Polacy w 1941 r. zabili kilkuset Żydów. Okazuje się, że popularniejszy jest pogląd, że masakra była dziełem Niemców." [1]

Nasz wstyd polega na tym, że zastraszeni Polacy pod lufami niemieckich karabinów dokonali zbrodni na Żydach na terytorium okupowanym przez III Rzeszę. Większym wstydem są przeprosiny Kwaśniewskiego w "imieniu Narodu Polskiego"!

Wg prof. Iwo Cypriana Pogonowskiego [2] zbrodnia w Jedwabnem wyglądała następująco:

"10 lipca 1941 roku Niemcy terrorem poprowadzili Żydów jedwabieńskich na miejsce ich masakry. Zastrzelili około 50 i spalili żywcem około 250 (nie 1.600 czy 1.800, jak doniosła prasa amerykańska na podstawie fałszywych informacji zawartych w książce-paszkwilu na Polskę "Sąsiedzi" J.T. Grossa, który zignorował sowieckie i niemieckie źródła archiwalne).

Niemcy zorganizowali sobie do pomocy volksdeutschów (znanych zdrajców i szpiegów) grupę prymitywnych kryminalistów, miejscowych i z okolicy, oraz niewykluczone, że również kilku "mścicieli". Ci ostatni, jeżeli rzeczywiście wzięli udział, to prawdopodobnie byli przekonani, że niektórzy z Żydów jedwabieńskich narazili ich samych i ich rodziny na ciężkie prześladowanie przez NKWD i zsyłki do Gułagu.

Dodatkową grupę Polaków, groźbą zastrzelenia i ciosami kolb karabinów, Niemcy zmusili do sprowadzenia Żydów do czyszczenia bruku na rynku.
Jeszcze żyją świadkowie tej szczegółowo zaplanowanej niemieckiej egzekucji kilkuset Żydów jedwabieńskich 10 lipca 1941 roku. Niemcy zmusili około 300 Żydów do marszu w niby-pogrzebie betonowej głowy Lenina strąconej z pomnika w rynku. Podzielili Żydów na dwie grupy. Pierwsza była złożona z około 50 mężczyzn na tyle silnych, że mogli się rozpaczliwie bronić. Druga składała się z około 250 osób, głównie kobiet, dzieci i starców.
Podczas gdy druga grupa zatrzymała się w tyle, pierwszej Niemcy kazali wejść do małej stodoły, do której klucze skonfiskowali poprzedniego dnia, kiedy to opróżnili stodołę z przechowywanych w niej maszyn rolniczych. Kazali Żydom z pierwszej grupy kopać rów w klepisku, by niby tam pochować głowę Lenina. (Gross napisał błędnie, że scena ta odbywała się na cmentarzu żydowskim.) Po wykopaniu rowu Niemcy otworzyli ogień do pierwszej grupy Żydów. Potem prawdopodobnie kazali Polakom pochować zastrzelonych. Głowę Lenina umieszczono na zwłokach w grobie pierwszej grupy ofiar.
Następnie Niemcy kazali drugiej grupie wejść do stodoły, którą polali benzyną i podpalili."

Czytając ponownie przytoczony cytat z GW nasuwają się następujące wnioski:
- zawyżono liczbę ofiar /trzysta ofiar ma mniejszą nośność niż kilkaset/,
- posądzono Polaków o wybielanie się w sondażach /mentalność Kalego/,
- wykazano że powinniśmy się wstydzić za to wybielanie i za samą zbrodnię oraz
- wyśmiano udowodniony fakt sprawstwa kierowniczego Niemców.

Podsumowanie: w GW bez zmian....

Polecam świetny artykuł JKM na ten temat Jedwabnego: http://www.geocities.com/jedwabne/o_jedwabnem_wkoncu_powaznie.htm

Wyjątkowo nie mam żadnych pytań retorycznych :)

PS. Jako, że jad trzeba sączyć codziennie GW nie omieszkała utrwalić słusznej wiedzy w czytelnikach [3]:

"Wydawałoby się, że wiedza o Jedwabnem - gdzie w 1941 r. Polacy spalili kilkuset Żydów - powinna wystarczyć, by przyznać, że były wydarzenia, które przyniosły Polakom wstyd.

- Wiedza o Jedwabnem jest rzeczywiście powszechna, tyle że nie wszyscy przyjmują do wiadomości, że to Polacy - inspirowani przez Niemców - byli sprawcami mordu na Żydach. Są hamulce świadomości narodowej, które utrudniają przyjęcie prawd bolesnych. To nie tylko polska specyfika. Oswajanie się Francuzów z wiedzą o różnych ciemnych kartach Vichy trwało długo."

In plus: tym razem GW zauważyła sprawstwo kierownicze Niemców...



Źródła:
[1] http://wyborcza.pl/1,75478,6936373,Poplatana_pamiec_o_II_wojnie.html?utm_source=RSS&utm_medium=RSS&utm_campaign=4809345
[2] http://www.naszawitryna.pl/jedwabne_713.html
[3] http://wyborcza.pl/1,75478,6940133,Sondaz__Nasza_duma_i_wstyd.html?utm_source=RSS&utm_medium=RSS&utm_campaign=4809345
obrazki: www.polonica.net/ kwasniewski_stoltzman.htm

czwartek, 6 sierpnia 2009

Korzenie...


Cóż.. jeśli już tak psioczę na GW - to należy pójść za ciosem. Pan profesor Robert Nowak, człowiek darzony szczerą niechęcią GW /hehe/, a także człowiek którego bardzo szanuję za pasję przekopywania się przez sterty starych papierzysk opublikował w "Naszym Dzienniku" artykuł zatytułowany "KPP i Gazeta Wyborcza".

Niniejszym ośmielam się wstawić go tutaj w całości. Mam nadzieję, że pan profesor mi wybaczy:

KPP i GAZETA WYBORCZA

Nader szkodliwe dla Polski okazały się, trwające przez kilkanaście lat po 1989 roku, uwarunkowania wynikające z faktu zdominowania życia publicznego przez ludzi wywodzących się ze środowisk Komunistycznej Partii Polski. Szczególnie wyraźnym symbolem awansu dzieci stalinowców z KPP stała się obsada kierownictwa "Gazety Wyborczej".

Począwszy od samego naczelnego Adama Michnika (syna byłego członka Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy Ozjasza Szechtera i brata stalinowskiego mordercy sądowego Stefana Michnika), wiele osób z "Wyborczej" ma korzenie sięgające partii zdrady narodowej. Weźmy byłą zastępczynię naczelnego Helenę Łuczywo, córkę jednego z bardzo wpływowych funków (funkcjonariuszy) KPP. Ojciec Heleny Łuczywo Ferdynand Chaber był przez 10 lat funkiem KPP. Karany był też w niepodległej Polsce więzieniem za zdradę kraju. Po wojnie, w czasach komunistycznego zniewolenia, partia skierowała go na superważny odcinek propagandy, by ujarzmiać ideologicznie Polaków. Chaber został naczelnikiem wydziału w Głównym Urzędzie Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk, ale szybko awansował do funkcji zastępcy kierownika Wydziału KC PPR, a potem PZPR zajmującego się prasą i propagandą. Funkcję tę pełnił od 1947 do 1969 roku!
Dodajmy do tego postać byłego zastępcy redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej" Ernesta Skalskiego, jak wiadomo od niedawna, byłego tajnego współpracownika kontrwywiadu PRL. Również jego ojciec - Jerzy Wilker (po wojnie już Skalski) był funkiem w partii zdrady narodowej. Po wojnie awansował za swe "zasługi" dla komunizmu na szefa personalnego Komendy Wojewódzkiej MO w Krakowie. Żona Wilkera, a matka Ernesta Skalskiego, Zofia Nimen, również należała do funków w KPP. Awansowała nawet do rangi sekretarza technicznego Komitetu Centralnego znanej komunistycznej przybudówki - Międzynarodowej Organizacji Pomocy Rewolucjonistom (MOPR). Po wojnie pracowała w Komendzie Wojewódzkiej MO w Krakowie jako kierownik wydziału śledczego do walki z przestępczością nieletnich. Zdaniem Leszka Żebrowskiego ("Ludzie UD - trzy pokolenia", "Gazeta Polska" z 30 września 1993 roku), przez cały okres powojenny była bądź sekretarzem POP PZPR, bądź członkiem egzekutywy w różnych miejscach pracy.
Do czołowych współpracowników "Gazety Wyborczej" należy Dawid Warszawski (Konstanty Gebert), syn jednego z najniebezpieczniejszych agentów Kominternu w USA Bolesława Geberta ps. "Ataman". Po wojnie B. Gebert był redaktorem naczelnym "Głosu Pracy", szmatławca komunistycznych związków zawodowych, i zastępcą sekretarza generalnego Federacji Związków Zawodowych, wreszcie komunistycznym ambasadorem. Jego żona, matka D. Warszawskiego - Krystyna Gebert (z domu Poznańska), była chorążym UB i organizatorką jednego z najokrutniejszych wojewódzkich Urzędów Bezpieczeństwa Publicznego w Rzeszowie w latach 1944-1945 (wg. L. Żebrowskiego "Ludzie UD...").
Wśród innych współpracowników "Gazety Wyborczej" warto wymienić Edwarda Krzemienia, syna generała Leszka Krzemienia (Maksymiliana Wolfa), karanego w Polsce niepodległej (przez wrześniem 1939 roku) 10-letnim więzieniem za zdradę kraju. Później Krzemień (Wolf) był m.in. szefem Wydziału Wojskowego Związku Patriotów Polskich, szefem Gabinetu Wojskowego Bolesława Bieruta i pełnomocnikiem do spraw pobytu wojsk sowieckich w PRL.
Jako publicysta "Wyborczej" występowała również żona Henryka Wujca z Unii Wolności, Ludmiła Wujec, córka działaczki KPP Reginy Okrent. Po wojnie, w latach 1946-1949, matka Wujcowej pracowała w Urzędzie Bezpieczeństwa w Łodzi, a później została dyrektorem biura kadr w Radiokomitecie. Sama Ludmiła Wujec była uważana za najbardziej wpływową kobietę w Unii Wolności.

Naszkowscy (ojciec i córka)
Ojciec dziennikarki "Gazety Wyborczej" Krystyny Naszkowskiej - Marian Naszkowski, podobnie jak tyluż innych rodziców redaktorów Michnikowskiej gazety, był w młodości aktywnym działaczem partii zdrady narodowej - Komunistycznej Partii Polski (KPP), począwszy od 1953 roku. W latach 1939-1941 był współpracownikiem lwowskiej prosowieckiej gadzinówki "Czerwonego Sztandaru". Później należał do grupy żydowskich oficerów politycznych dywizji kościuszkowskiej najbardziej ostro przeciwstawiających się polskiemu patriotyzmowi w organizowanej w Związku Sowieckim polskiej armii (wielokrotnie czytamy o jakże negatywnej roli M. Naszkowskiego pod tym względem we wspomnieniach Zygmunta Berlinga).
Po wojnie bardzo szybko awansował. W latach 1945-1947 był szefem Polskiej Misji Wojskowej w Paryżu, ambasadorem w Związku Sowieckim w latach 1947-1950, a od 1950 do 1952 roku wiceministrem obrony i szefem Głównego Zarządu Politycznego Wojska Polskiego. Na tych stanowiskach należał do najzajadlejszych tropicieli gomułkowszczyzny i "polskiego nacjonalizmu". W jednym z najbardziej plugawych, propagandowych tekstów publikowanych na łamach teoretycznego organu KC PZPR "Nowe Drogi" (nr 4 z 1951 roku) pisał m.in. "Zgodnie ze swymi planami z czasów okupacji wywiad imperialistyczny i jego krajowe odnogi od chwili wyzwolenia usiłują za wszelką cenę zdobyć wpływ w naszym ludowym Wojsku Polskim.(...)na polecenie obcego wywiadu i jego transmisji - londyńskiego ośrodka zdrajców Tatarów i Kopańskich - powstaje w naszym wojsku bandycki ośrodek konspiracyjny, gniazdo spiskowców przeciwko naszej ludowej władzy. Nędzne kreatury - Kirchmayer, Herman, Kuropieska, plugawe płody sanacyjnego reżimu i jego faszystowskiej armii, wkradły się podstępnie w zaufanie naszej klasy robotniczej, za judaszowe srebrniki, za amerykańskie dolary planują zagarnięcie władzy, przekreślenie niepodległości Polski, wydanie Ojczyzny naszej w niewolę imperializmu angloamerykańskiego, tego imperializmu, który zawsze był wrogiem Polski, tego imperializmu, który stawiał na nienawistny Polsce militaryzm niemiecki" (por. M. Naszkowski "Nauki procesu bandy szpiegowsko-dywersyjnej, "Nowe Drogi" 1951, nr 4, s. 27-29).
Przypomnijmy, że atakowani przez Naszkowskiego wyżsi oficerowie: Tatar, Kirchmayer, Herman, Kuropieska, byli całkowicie niewinnymi ofiarami sfabrykowanych ubeckich oskarżeń, oskarżeń tak mocno nagłaśnianych publicznie w oszczerczym tekście Naszkowskiego. Z równym jadem atakował tzw. gomułkowszczyznę jako wyraz "zdradzieckiego" polskiego nacjonalizmu. Na łamach "Wojska Ludowego" pisał: "(...) tak więc Spychalski, wielkomocarstwowiec i szowinista zajmował pozycję antynarodową, antypatriotyczną, usiłując osłabić potencjał obronny naszej Ojczyzny. Jest to potwierdzeniem tej wielkiej prawdy, której uczy marksizm-leninizm, że tylko patriotyzm idący w parze z internacjonalizmem jest głęboki i prawdziwy, nacjonalizm zaś stacza się na pozycje zdrady wobec własnego narodu" (cyt. za: B. Nowopolski "Ludzie i oblicza stalinizmu w Polsce w latach 1944-1956", Warszawa 1999, s. 182).
W 1952 roku M. Naszkowski został wiceministrem spraw zagranicznych PRL i piastował to stanowisko do czystek pomarcowych w 1968 roku. Stefan Kisielewski z przekąsem zareagował na wiadomość o usunięciu Naszkowskiego, pisząc: "Wiceminister spraw zagranicznych Naszkowski, enkawudzista, politruk, wróg bezlitosny wszystkich w tym ministerstwie liberałów, dostał kopa i przeszedł na pozbawione znaczenia stanowisko redaktora "Nowych Dróg" (...). Naszkowski, Żyd (mówili, że Ormianin), teść Tykocińskiego, który uciekł na Zachód z Berlina, ale bez żony, bo ta wróciła. Nic mu nie pomogło - poza tym facet potworny" (por. S. Kisielewski "Dzienniki", Warszawa 1996, s. 40).
Córka stalinisty Mariana Naszkowskiego - Krystyna, po obradach Okrągłego Stołu współtworzyła "Gazetę Wyborczą", obecnie jest w zespole "GW" "specjalistką od spraw rolnych". Wybrała więc zatrudnienie w ulubionym miejscu pracy dzieci z różnych rodzin "zasłużonych" działaczy komunistycznych od KPP do PZPR.

Prof. Jerzy Robert Nowak

Takie oto korzenie mają kreatorzy polskich autorytetów...
Na obrazku z pewnym zdziwieniem widzę konstytucyjnie zabronione propagowanie komunizmu. Ręce opadają.


link do artykułu:
http://tiny.pl/hhpwv

środa, 5 sierpnia 2009

Bełkot...



IPN zdaniem Adasia niszczy ludzi.
GW zdaniem moim: manipuluje, atakuje, niszczy ludzi, promuje SB-ków, lansuje socliberalizm dla niszczenia substancji narodu polskiego, wypacza prawdę historyczną etc.

I jestem święcie przekonany, że nie można w żaden sposób porównać tego "niszczenia ludzi" w obydwu przypadkach: IPN "niszczy" kapusiów choć żadna krzywda się im z tego powodu nie dzieje natomiast GW niszczy całkiem porządnych ludzi np. Herbert.

Oczywiście mogę nie mieć racji :)

wtorek, 4 sierpnia 2009

Niby nic....

Były ambasador Izraela w Polsce pan Szewach Weiss udzielił wywiadu Rzeczpospolitej. Wywiad w zasadzie pozytywny, zachęcający Polaków do walki o prawdę historyczną, do reakcji na powtarzające się w zachodnich mediach sformułowanie "polskie obozy koncentracyjne", neguje także antypolonizm i wskazuje jego nieporównywalność z antysemityzmem. 

Wszystko byłoby względnie poprawne, gdyby nie malutka wpadka pana Weissa. Otóż użył on takiego oto zdanka:


"Media są uparte w tej sprawie, ale myślę, że oskarżanie Polaków o tworzenie obozów zagłady jest tak dalekie od prawdy, że ludzie w to jednak nie wierzą. Zdają sobie doskonale sprawę, że to były niemieckie wyspy na obszarze Polski."



Podkreślę powtórnie: niemieckie wyspy na obszarze Polski!!! 

Jako, iż nie było mnie wtedy na świecie to i nie wiem, jak to było zorganizowane. Czyżby Niemcy dzierżawili od państwa polskiego grunty, na których budowali obozy koncetracyjne w oparciu o polskie Prawo Budowlane? Chwilka... czy można w ogóle mówić o istnieniu państwa polskiego w tym okresie???


Zamiast odpowiedzi, na te niewiątpliwie retoryczne pytania :) rzeknę tak:

Uważam, że cytowane zdanko pana Weissa jest manipulacją, czymś w rodzaju użycia innych słów dla opisania "polskiego obozu koncentracyjnego". Być może pod niemieckim zarządem, ale jednak POLSKIEGO!!!

Dla przybliżenia rozwiązania tej zagadki poniżej przedstawiam mapkę prosto z Muzeum Holokaustu /w Waszyngtonie?/ 





link do wywiadu: http://www.rp.pl/artykul/107684,340563.html

niedziela, 2 sierpnia 2009

Najwybitniejszy Polak XX wieku...

Zmarł Leszek Kołakowski. Gazeta Wyborcza opublikowała powyższe zdjęcie opatrując je tekstem: ODSZEDŁ LESZEK KOŁAKOWSKI - NAJWYBITNIEJSZY POLAK XX WIEKU. Mogę rozpaczać, mogę być także obojętny. Nie mogę jednakże nie skomentować tej najwybitniejszości... 

Otóż np. Polityka w kwietniu 1998 roku zebrała ankiety, w których pojawiło się m.in. pytanie o najwybitniejszego Polaka XX wieku.

Najwybitniejszy Polak XX wieku wg Polityki:

1. Karol Wojtyła

2. Maria Skłodowska-Curie

3. Józef Piłsudski

źródło: http://tiny.pl/hh7b1 

Z badania TNS OBOP wynika, że telewizyjne spotkania z wybitnym filozofem naszych czasów prof. Leszkiem Kołakowskim, emitowane ok. godz. 22.30 na TVP2, zainteresowały przeszło 800 tys. widzów (2,2%).
Największą widownię - ponad 1 mln (3%) - zgromadziło spotkanie z Arystotelesem (z 30 stycznia br.), najmniejszym zainteresowaniem cieszył się natomiast wykład o Platonie 580 tys. widzów (1,6%).
Dla porównania średnia oglądalność innych programów w paśmie 22:30 – 22:50,
w okresie 26-30.01.2004, wyniosła: w TVP1 - 1,5 mln, w Polsacie - 2,6 mln, w TVN - 1,6 mln widzów.
Z badania TNS OBOP wynika, że telewizyjne spotkania z wybitnym filozofem naszych czasów prof. Leszkiem Kołakowskim, emitowane ok. godz. 22.30 na TVP2, zainteresowały przeszło 800 tys. widzów (2,2%).

źródło: http://tiny.pl/hh7b3

Jeżeli tylko 2 % publiki chciało go oglądać, to jaki promil społeczeństwa w ogóle czytał, co napisał? Obawiam się, że bardzo niewielki... Największy Polak XX wieku o którym przeciętny obywatel wie tylko, że był Wielkim Filozofem i autorytetem... michnikowszczyzny. Nie ma się czemu dziwić, historie autorytetów i ich kreatorów bywają zadziwiająco zbieżne.

Z kolei dla młodych ludzi autorytetami są:

1. Owsiak

2. Wojewódzki

3. Majewski

co zostawię bez komentarza....

Wracając do pana Kołakowskiego... dwa cytaty:

Michał Bąkowski w bardzo ciekawym artykule http://www.bibula.com/?p=11894 podsumowuje :

"Kołakowski realizował najpierw interesy Stalina, potem rewizjonistów, by wreszcie, wyrzucony z kompartii, „wygnany” na Zachód, propagować socjalizm z ludzką twarzą. Tu mógł spokojnie twierdzić, jakoby komunizm sprawdził się w walce z faszyzmem; tu witany był aplauzem, gdy utrzymywał, iż marksizm, chrześcijaństwo i islam są tak samo pretensjonalnymi ideologiami. Nazwał kiedyś realny socjalizm „ideą braterstwa z przymusu” czyli naprawdę nie zrozumiał, że socjalizm jest niczym więcej, jak metodą zdobycia i utrzymania władzy. Idea braterstwa nic nie znaczyła dla Lenina, Trockiego, Mao, Pol Pota, ale przymus był im miły. Guzik ich obchodziło, że nikt się z nikim nie brata, ważna była nieograniczona kontrola, jaką im ideologia dawała nad procesem bratania. Tego Kołakowski rozumieć nie chciał. I tak, chcąc nie chcąc, oddał swą ogromną erudycję i niepospolitą inteligencję na służbę wrogom ludzkości. A rolę ojca chrzestnego prlu bis odegrał bezbłędnie."

Podobnie ocenia pana Kołakowskiego ks. prof. dr hab. Andrzej Maryniarczyk, kierownik Katedry Metafizyki KUL w równie ciekawym artykule http://www.dlapolski.pl/Mity-i-fakty-o-prof-Leszku-Kolakowskim-art5081.htm. Zamyka swój referat uogólnionym nawiązaniem do autorytetów, które nam się serwuje w mediach:

"Ci bowiem, którzy w trudnych czasach komunizmu bronili wielkości rozumu filozoficznego, godności człowieka, dobra Narodu, zostali przez środki przekazu i instytucje skazani na niebyt. Dla nich zabrakło orderów i odznaczeń. Ci zaś, którzy budowali ideologię zła, umacniali ją, którzy przez swe działania przyczynili się do degradacji kulturowej i moralnej społeczeństwa - stawiani są jako autorytety i odznaczani. Czy nie ma w tym paradoksu dziejów i schizofrenii pamięci? Czyżby przemilczając te fakty z życiorysu filozofów, ci, którzy to czynią, chcieli sami usprawiedliwić swą winę?" 

ot...takie będą Rzeczpospolite...



środa, 22 lipca 2009

Media kłamią...


Zawsze to twierdziłem. Dowód przybył z Irlandii.

GW donosi: "- Polskie media przedstawiają niedawne trzy zabójstwa Polaków w Irlandii Północnej w fałszywym świetle - powiedział konsul generalny w Edynburgu Aleksander Dietkow".

Dlaczego światło jest fałszywe? Bo Polacy wyrżynają się między sobą....

link do artykułu: http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,6849864,_Nie_robmy_sensacji__To_Polacy_zabijaja_Polakow_w.html

poniedziałek, 13 lipca 2009

Bezpieczniej?


Tradycyjnie krew się polała na polskich drogach... Weekend zakończył się takim bilansem: 47 zabitych i 538 rannych. A wszystko to stało się mimo  setek fotoradarów i dziesiątków policyjnych bolidów wyposażonych w fotorejestratory,  mimo zapiętych pasów i  zapalonych świateł mijania. Czy to znaczy, że wzrost "bezpieczeństwa" i tępienie "piratów drogowych" wpływają na wzrost liczby ofiar? Z drugiej strony Premier nie obiecał rodzinom ofiar odszkodowań, nie pojawił się na miejscu choćby jednego wypadku... za mało medialne? Jak spadnie z mostu autobus to są odszkodowania a jak się rozbije 200 prywatnych samochodów to nic się nienależy?  Mentalność Kalego się kłania. To chyba porażka tej mitologizowanej  sprawiedliwości społecznej. Miało być bezpieczniej... Jak jest - każdy widzi. Co to będzie jak jeszcze zabronią palenia tytoniu w prywatnym pojeździe...  

wtorek, 7 lipca 2009

Czempiński Rulez!


Cóż...było to tajemnicą poliszynela lub domysłem podejrzliwych nieuświadomionych a teraz jest potwierdzone. Otóż generał Gromosław Czempiński wyznał w przypływie szczerości ;) że był twórcą Platformy Obywatelskiej... No ba... Nie dziwi nic...

Toż wiadomo od lat, że to służby specjalne kręcą tym krajem...

Czempiński, Kiszczak, Jaruzelski i inni "ludzie honoru" zafundowali nam ten cyrk... Musty, Alki i Bolki to jedynie wykonawcy.

źródło: http://niezalezna.pl/article/show/id/22492

poniedziałek, 6 lipca 2009

Znak czasu: żelazny krzyż...


projekt

wersja ostateczna

Znakiem czasu zdaje mi się "nowe" niemieckie odznaczenie za męstwo w boju. Zdumiewające podobieństwo do hitlerowskiego "żelaznego krzyża". Czwarta europejska Rzesza Niemiecka przed nami?

Gott mit uns? Chyba nie...

czwartek, 2 lipca 2009

Ordnung MUST sein...


Przeczytałem list Olechowskiego do Tuska i niestety muszę go skomentować. Mając na uwadze Szanownego Czytelnika przytaczam dzieło Olechowskiego w całości, ośmielając sie wszelako wrzucić tu i ówdzie jakowyś kamyczek /wyróżniony pogrubioną czcionką/ w światłe oblicze "jedynego sprawiedliwego":

List Andrzeja Olechowskiego do Donalda Tuska

Warszawa, 2 lipca 2009 r.

Pan Donald Tusk

Przewodniczący Platformy Obywatelskiej Rzeczypospolitej Polskiej

Warszawa

Szanowny Panie Przewodniczący!

Pragnę Pana poinformować, że postanowiłem zrezygnować z członkostwa w Platformie Obywatelskiej Rzeczypospolitej Polskiej.

Wierzę, że obaj jesteśmy w polityce nie dla trywialnego interesu osobistego lub grupowego /ja nie wierzę/, ale dlatego, że mamy do wykonania jakieś zadanie. /i z tym się zgodzę, wszakże chciałbym znać mocodawców obu panów/Zadanie, które ja sobie postawiłem to modernizacja Polski i rozwój liberalnej demokracji /wg nielubianej przeze mnie, aczkolwiek wygodnej Wikipedii demokracja liberalna charakteryzuje się m.in. takimi cechami: możliwością wyboru władzy przez wolne i uczciwe wybory,możliwością kandydowania do ciał tworzących władzę przez wszystkich obywateli,rządami prawa i jawnością stanowienia prawa, przestrzeganiem humanistycznej idei praw człowieka takich jak: wolność głoszenia swoich poglądów - nawet jeśli nie są one w danym momencie popularne, wolność zrzeszania się i tworzenia politycznych grup nacisku, wolność od dyskryminacji (rasowej, religijnej, seksualnej itp.). Jak jest prawie każdy widzi/ Obecny stan tego projektu budzi mój poważny niepokój. Mimo osobistych osiągnięć milionów Polaków /tu pewno chodzi o pauperyzację społeczeństwa i uwłaszczenie się komuszej agentury/ pozostajemy daleko w tyle za nowoczesnym centrum. Polacy nadal są zakładnikami marnej edukacji, absurdalnych przepisów gospodarczych, zgrzebnej infrastruktury, nieudolnego, stronniczego i skorumpowanego państwa, żenującej kultury politycznej. /bingo panie Olechowski, ale to pan byłeś u władzy ładnych parę lat/ Co najgorsze brak jest strategicznej wizji naszej przyszłości: jak chcemy dogonić świat? Jaki ma być polski kapitalizm? /polski kapitalizm???? rozumiem pod tym pojęciem pseudokapitalizm oparty o szyderstwo z własności prywatnej i wolnej przedsiębiorczości wzbogacony masakrycznym fiskalizmem i zgrabnym systemem koncesji przy zachowaniu państwowych molochów do upychania kumpli/Ile ma być państwa? Jaką rolę chcemy odegrać w świecie? /to co widzę wskazuje na chęć odegrania roli wasalno-serwilistycznej/ Politycy do tych pytań się nie odnoszą. /bo są za trudne i dla polityków i dla ich wyborców/ Brak poważnych głosów w okresie głębokiego kryzysu gospodarczego i wyborów do Parlamentu Europejskiego jest tyle smutny, co kompromitujący. Polska nie jest solidnym, dobrze rozpędzonym pociągiem jadącym na sprawdzonych torach. Wszystko jeszcze może nas spotkać - dobrego i złego. Nie wystarczy Polską administrować, trzeba nią kierować: wytyczać szlaki, rozpoznawać przeszkody, skłaniać do podejmowania wyzwań. /AMEN/

Trzeba przywrócić poważny ton w polskiej debacie politycznej. Musimy pozbyć się dominującej dziś nieznośnej miałkości i atmosfery gry. Trzeba formułować poważne propozycje i przekonywać do nich obywateli. Czuję się w obowiązku aby podjąć to wyzwanie. Naturalnym miejscem dla tej aktywności powinna być dla mnie PO. Po głębokim namyśle doszedłem jednak do - bardzo dla mnie trudnego - wniosku, że w tej partii nie podołam swojemu wyzwaniu. Dlaczego? Z czterech powodów.

Po pierwsze, dlatego, że PO zatraciła swój programowy charakter. Współtworząc z Panem i panem Maciejem Płażyńskim PO zdeponowałem w niej swoją nadzieję na partię, która będzie konsekwentnym liderem modernizacji Polski i Polaków, /o tak - majstrujecie nad modernizacją Polaków aż niemiło.../poprowadzi nas do centrum nowoczesnego świata. Przypomnę, że za najwyższą wartość uznaliśmy wówczas "wolność człowieka - obywatela - jego godność, kreatywność i aspiracje". Mieliśmy "uwolnić energię Polaków", pomóc "oszlifować polskie diamenty", sprawić, że "państwo nie będzie zajęte same sobą"! Dlatego z narastającym rozgoryczeniem obserwowałem metamorfozy programowe PO: niesławny sojusz z kolektywistami z PiS, poddanie się obsesji rozliczeń z PRL, "ukąszenie" ideą IV RP, awanturę o Niceę, akceptację dla obniżenia standardów demokratycznych, porzucenie planu reformy podatków, obojętność wobec degradacji służby cywilnej, itd. Te fascynacje i zwroty zepchnęły w kąt troskę o awans życiowy Polaków - ambitne programy edukacyjne, likwidację barier dla przedsiębiorczości, obniżkę podatków. /no ba - kto dziś wspomni o obiecywanym podatku linowym?/Dewastacji dopełniło podporządkowanie wysiłku programowego grze politycznej, konkurencji z PiSem. Dziś, jak wielu Polaków nie umiem powiedzieć, jaką partią jest PO. Wiem tylko, że w danej sprawie nie jest PiSem. /aczkolwiek osobowo to PO jest jakby PiSem, jeśli np. Mężydło mógł przejść z PiS od PO uwaga! b e z k o n i e c z n o ś c i zmiany poglądów.../

Po drugie, dlatego, że straciła ona spójność. Współtworząc naszą platformę obiecywałem publicznie, iż zgromadzi się na niej "wspólnota zwarta, skupiona wokół łączących ją idei i celów programowych, a nie zgromadzenie od Sasa do lasa czy sprytne joint-venture zawiązane w celu zdobycia wpływów i władzy". Naszą partię mieli stanowić "ludzie wypróbowani, którzy po stokroć wykazali wierność głoszonym przez siebie zasadom, którzy w działaniu, a nie tylko w słowach udowodnili swoje kompetencje i odpowiedzialność". /ależ trzon był wypróbowany w grach operacyjnych Służby Bezpieczeństwa... prawda, panie MUST?/ Nie tylko mną wstrząsnęło zaproszenie do grona kandydatów do Parlamentu Europejskiego pana Mariana Krzaklewskiego, który jest przecież symbolem sprzeciwu wobec otwarcia i modernizacji Polski. A to tylko jedna z wielu osób, których poglądy i dorobek polityczny wprowadziły do PO chaos, pozbawiły ją w moich oczach wiarygodności. Nadały jej też rys cynizmu, na który partia reformatorska pozwolić sobie nie może.

Po trzecie, dlatego, że PO stała się partią władzy. Budując ją zapewnialiśmy Polaków, że będzie się różnić od innych partii, które "są jak korporacje - rozgałęzione przedsiębiorstwa z udziałami we wszystkich dziedzinach życia społecznego i gospodarczego. /tyle słów zamiast prostego określenia mafia.../Zajmują się gruntowaniem wpływów i zarządzaniem układem interesów na wszystkich szczeblach władzy - od samorządu dzielnicy do senatu - i we wszystkich jednostkach finansowanych przez państwo - od kas chorych, przez teatry do komunalnych cmentarzy". /święte słowa.../Czy moglibyśmy dzisiaj inaczej opisać PO? Czy moglibyśmy powiedzieć, że jest "inna, lepsza. Nie zajmuje się swoimi interesami, ale tym co stanowi istotę partii - realizacją programu w parlamencie"? Czy moglibyśmy nie zgodzić się z panem Rafałem Dutkiewiczem, gdy twierdzi, że dla przedstawicieli PO "w samorządach decydentem nie są wyborcy, tylko aparat partyjny"? W zapomnienie poszły prawybory, współpraca z organizacjami i środowiskami społecznymi, "lekkie struktury na wzór amerykański". PO dołączyła do niesławnego grona poprzedniczek upartyjniających państwo, gmatwających interes prywatny z publicznym i bezwstydnie rozbudowujących nomenklaturę.

W partii władzy, chaotycznej i wieloznacznej, partii, która zapomina o swoich celach i obietnicach nie ma miejsca dla mnie i mojego zadania. /o zadaniu pomówimy potem/ W takiej partii nie da się uzgodnić i zrealizować ambitnych planów modernizacyjnych, projektów o strategicznej głębi, przedsięwzięć naruszających interesy istotnych grup społecznych. Takiej partii - i to jest czwarty powód - nie uda mi się też zmienić. Oceny i propozycje obojętnie czy zgłaszane prywatnie czy publicznie nie zdają się na nic, gdy brak jest elementarnych form wewnętrznej debaty oraz demokratycznych procedur wyciągania z niej wniosków. A tak właśnie jest w PO. Krytyka i postulaty zmian interpretowane są jako przejawy osobistych ambicji, chęć podważenia autorytetu kierownictwa, zamiar zajęcia czyjegoś stanowiska. Myśl o zaangażowaniu się w taki proces jest dla mnie odstręczająca.

Takie są powody mojej decyzji. Z ciężkim sercem opuszczam partię, którą współtworzyłem. Nie opuszczam jednak środowiska, które Platformę powołało do życia. To także moje środowisko. Darzę je szacunkiem, życzliwością i przyjaźnią. Demokratów i liberałów, "ludzi umiarkowanych i nowoczesnych, samodzielnych i przedsiębiorczych, inteligencji, młodzieży; ludzi, którzy współczesny świat rozumieją, potrafią go wykorzystać i twórczo rozwinąć; ludzi, którzy doceniają znaczenie rozumnego przywiązania do tradycji i zasad". Nie tylko go nie opuszczam - odchodzę z partii by go nie zawieść. By na nowo podnieść nasze cele i marzenia. Wierzę, że robię to dla dobra Rzeczpospolitej.

Z poważaniem i sympatią,

Andrzej Olechowski

PS. Z oczywistych względów pozwolę sobie ten list podać do wiadomości opinii publicznej.

Źródło: http://tiny.pl/3z4s

Cóż... takie pierwsze myśli mi się nasunęły po lekturze wspomnianego listu. Potem przypomniałem sobie karierę pana O. Pójdźmy więc dalej...

Fakty: negowany przez rząd PO kryzys gospodarczy jest faktem, dziura budżetowa zdaje się być większa nawet od ego Kołodki, do wyborów prezydenckich szmat czasu, realne ryzyko rozliczenia z obiecywanych cudów, możliwy spadek notowań i przegrana Tuska.

Efekty: jakby napisał Michalkiewicz: razwiedka właśnie zaczęła zwijać parasol ochronny nad PO i tylko czekać, aż TW Stokrotka zrobi miazgę z Tuska bądź Schetyny dając sygnał do odwrotu. Co zatem powinien zrobić sztab oficerów prowadzących? Zaproponować szanownym wyborcom godną alternatywę. Czyż może być lepszy kandydat niż pan dr Olechowski znany tu i ówdzie, jako TW Must?

Na fotografii: TW Bolek, TW Must, TW Alek - trzech tenorów w nowej grze operacyjnej...

wtorek, 23 czerwca 2009

Cuda, cuda ogłaszają...


Nasz wspaniały liberalno-ludowy rząd właśnie się zastanawia:
1. nad powrotem trzeciej stawki PIT w wysokości 40 procent,
2. nad podniesieniem składki rentowej,
3. na wyższymi stawkami VAT i akcyzy,
4. czy dziura budżetowa będzie mniejsza niż 50 miliardów złotych...

Motłoch pewno zapomniał, że kryzys to wymysł Kaczorów...i zagłosuje na Słońce Peru w wyborach prezydenckich.

poniedziałek, 22 czerwca 2009

Czerwony bohater...



Czarny czerwony prezio USA w graficznym zilustrowaniu jego cudów mówionych. Kiedy Tusk się doczeka podobnej perełki?

wtorek, 16 czerwca 2009

Samolot...



O.. właśnie takim samolotem poleci Minister Spraw Zagranicznych Rzeczpospolitej Polskiej na Ukrainę ze swym niemieckim odpowiednikiem. Jako, że zdjęcie nieduże: na stateczniku widnieje napis Luftwaffe a na boku namalowano czarny krzyż...

Znak czasu?

Notka techniczno-historyczna:

Oficjalne samoloty rządowe Bundesrepublik Deutschland były i są na stanie Ministerstwa Obrony BRD, jako takie wchodzą w skład Luftwaffe. Na zdjęciu widzimy Airbus a310-304 vip, wymalowanego na biało z czarno-czerwono-złotym paskiem i flagą na stateczniku pionowym; oznaczenie 10+21, msn 498 nazwa: Konrad Adenauer.

Przed malowaniem łagodzącym samoloty tego typu wyglądały tak:


Świat się zmienia i Luftwaffe się zmienia, Niemcy się także zmieniają...

Historycznie Luftwaffe kojarzyło się raczej z takim obrazkiem:



Jak widać nasi sąsiedzi mają wielkie zamiłowanie do tradycji :)

piątek, 5 czerwca 2009

4 czerwca 1989r.

Cała Polska świętowała wczoraj "obalenie komunizmu". 35% posłów pochodziło z demokratycznych wyborów... z czego jakaś połowa /w optymistycznym założeniu/ była uwikłana w agenturalną przeszłość a być może i była czynną agenturą. Pozostałe 75% Sejmu wypełniały komunistyczne betony w otoczeniu satelitów z SD i ZSL. Demokracja pełnym pyskiem.

Jak konała komuna, bo święto wskazywałoby że to się stało w jednym dniu? Opozycja po obaleniu komuny pozwoliła na wybranie prezydentem Jaruzelskiego a Kiszczak! został ministrem obrony narodowej. Święto obalenia komuny...na z góry upatrzone pozycje. Co było potem? Po agencie Jaruzelskim prezydentem został TW "Bolek" a po "Bolku" TW "Alek"... Teraz prezydentem jest Lech K. także uczestnik Okrągłego Stołu i kombatant z Magdalenki. Głosowałem nawet kiedyś na Wałęsę, żeby prezydentem nie został agent Tymiński...

Świętowano wczoraj na całego: telewizje na wyścigi pokazywały wszelaką agenturę. Widziałem takich tuzów jak Moczulski, Kwaśniewski, Wałęsa, Jaruzelski...

Szczęka opada.
Wstydzę się...

PS. Jak donosi Gazeta W. "Dziś zaczyna działalność fundacja Centrum im. prof. Bronisława Geremka. Ma dokumentować i promować dorobek byłego ministra spraw zagranicznych. Fundację założyła rodzina i przyjaciele prof. Geremka. W jej władzach są m.in.: Tadeusz Mazowiecki, Adam Michnik, b. szef MSZ Adam Rotfeld, szef UKIE Mikołaj Dowgielewicz, historyk prof. Henryk Samsonowicz, prezes Fundacji im. Stefana Batorego Aleksander Smolar i syn Bronisława Geremka -Marcin." Czyżby tworzono filię Wielkiego Wschodu Francji na polski protektorat?

wtorek, 2 czerwca 2009

List córki gen. Fieldorfa...

Jako, że w Wybiórczej tego raczej nie opublikują przytaczam w całości list pani Fieldorf-Czarskiej do dr Aliny Całej, która wsławiła się dosyć oryginalnym podejściem do kwestii polskiej pomocy w Holokauście. Otóż na pytanie "Rzeczpospolitej":- "Za śmierć ilu Żydów są według pani odpowiedzialni Polacy?" Pani doktor z Żydowskiego Instytutu Historycznego odpowiedziała: "W pewnym sensie za śmierć wszystkich 3 milionów". Oczywiście, włos jej z głowy nie spadnie... bo obraża Polaków... Taki kraj. Tacy ludzie.




Gdańsk, 28 maja 2009 roku


List otwarty Marii Fieldorf-Czarskiej do dr Aliny Całej
z Żydowskiego Instytutu Historycznego


Obejrzałam przypadkiem telewizyjny program redaktora Tomasza Lisa z Pani udziałem. Program dotyczył podłego artykułu "Europejscy pomocnicy Hitlera w mordowaniu Żydów", opublikowanego niedawno w niemieckim "Spieglu". Ze zdumieniem stwierdziłam, że jedyna różnica między spieglowskimi specjalistami od zamazywania odpowiedzialności Niemców za zbrodnie na obywatelach Polski narodowości żydowskiej a Panią polega na tym, że Pani robi to z większą złością wobec Polaków i jeszcze bardziej niesprawiedliwie niż Niemcy. Aż trudno uwierzyć, że jest Pani obywatelką RP i pracownikiem instytutu naukowego, dotowanego zapewne z budżetu Państwa Polskiego.

Sprawa jest tym bardziej bolesna, że niemieccy redaktorzy "Spiegla" zaatakowali tym razem polskich chłopów. Oni mogą o tym nie wiedzieć, ale Pani jako historyk musi wiedzieć, że aktualnie trwa w Kościele katolickim proces beatyfikacyjny, w którym jest m.in. chłopska rodzina Ulmów. To symboliczna historia, takich było wiele. A co zrobić z ponad 6 tysiącami Polaków, którzy są "Sprawiedliwymi wśród Narodów Świata"? W Talmudzie napisano, że "kto ratuje jedno życie - ratuje cały świat". Ponad 6 tysięcy razy Polacy ratowali w czasie wojny "cały świat". To przypadki znane i opisane, a ile jest jeszcze nieopisanych? Tymczasem Pani, obywatelka Polski, taki ma dla nich szacunek, że znieważa naród, który ich wydał i wygłasza Pani o tym narodzie niesprawiedliwe i uogólniające sądy.
Kiedy myślę o Józefie Ulmie, polskim rolniku, zamordowanym przez Niemców 24 marca 1944 roku w Markowej - razem z żoną Wiktorią w błogosławionym stanie i sześciorgiem małych dzieci oraz ośmiorgiem ukrywanych przez siebie Żydów - to zastanawiam się, co ci zamordowani Żydzi powiedzieliby Pani, gdyby dziś mogli przemówić? Co by powiedzieli na temat "przyjaźni" niemiecko-żydowskiej obserwowanej w naszych czasach, kosztem Polaków - "pomocników Hitlera"?
Staram się zawsze kończyć moje spory z różnymi ludźmi propozycjami pokojowymi, pozytywnymi. Także teraz mam propozycję, by pomogła mi Pani w realizacji pewnego pomysłu. Moim zdaniem, należy podziękować wszystkim Żydom, którzy po wojnie pomagali polskim patriotom, prześladowanym i mordowanym przez sowieckie siły "bezpieczeństwa publicznego" tylko dlatego, że chcieli Polski wolnej, suwerennej. Żydzi mieli duże możliwości pomagania, ponieważ wielu z nich zajmowało wysokie stanowiska w aparacie partyjnym i policyjnym Polski sowieckiej. Co prawda, mojemu ojcu nie pomogli, ale uczestniczyli w mordzie sądowym; pisali akt oskarżenia i wydali dwa razy wyrok śmierci na ojca, wysługując się Związkowi Sowieckiemu za stanowiska i ordery. Ale ja, z powodu Auscalera, Merza, Wajsblecha czy Górowskiej nie mogę sobie wyrabiać opinii o całym narodzie żydowskim.
Zapewne zna Pani, jako historyk, liczne przykłady pomocy udzielonej Polakom przez Żydów. To jest istota mojej propozycji, którą sformułowałam w liście otwartym do Adama Michnika już w styczniu 2001 roku, opublikowanym w "Naszym Dzienniku", zignorowanym przez "Gazetę Wyborczą". Niestety, do dziś nie dostałam odpowiedzi. Pora wrócić do sprawy.
Zorganizujmy wspólnie - Polacy oraz Żydowski Instytut Historyczny - akcję upamiętniania Żydów, którzy z narażeniem życia ratowali Polaków z rąk NKWD-UB i KGB-SB w latach 1939-1989, szczególnie w okresie okrutnej sowieckiej okupacji Kresów oraz w pierwszym dziesięcioleciu po wojnie. Mam nadzieję, że teren niezbędny do sadzenia drzew, upamiętniających szlachetne czyny, zostanie udostępniony przez odpowiednie władze. Szlachetność i odwaga ludzka winny być zauważone i nagrodzone nie tylko przez Izrael, ale i przez Polskę. Pani jako Żydówka z polskim obywatelstwem na pewno to rozumie.
Jeśli chodzi o motto całej akcji, to zapewniam Panią, że w Ewangelii znajdzie się wiele pięknych myśli o wymowie zbliżonej do tych o ratowaniu świata przez dobre uczynki pojedynczych ludzi.
Maria Fieldorf-Czarska
córka gen. bryg. Augusta Emila Fieldorfa "Nila"

poniedziałek, 1 czerwca 2009

Awers i rewers...


fot. P.Ulatowski/P.Kowalczyk

Analizując historię najnowszą Polski zastanawiałem się, jak zatytułować to zdjęcie. Koncepcji było kilka.

Walka toczyła się pomiędzy takimi tytułami:
1. Awers i rewers
2. Wash & Go
3. Jekyll & Hyde
4. Parada agentów
5. Bolek i Lolek

Wszystko pasuje, wygrało pierwsze skojarzenie :)

niedziela, 31 maja 2009

Rzuć palenie...


Oczywiście palę... Tym niemniej w trosce o zdrowie Narodu a także w związku z chęcią osłabienia wpływów do budżetu państwa apel o rzucenie palenia formułuję. Jako ciekawostkę dołączam fotkę ukazującą politykę firm tytoniowych z cyklu: Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek. Rzecz jasna do nałoga, którym jestem trafia bardziej reklama z wewnętrznej części opakowania :)

Byłbym zapomniał... jutro rzucam palenie!

środa, 27 maja 2009

Curiosum...


Na fali komentarzy i połajanek do "sprawy" Kataryny wypłynął kolejny autorytet od wszystkiego pan prof. Marcin Król. Wylał wiadro argumentów o treści nader wątpliwej: a to, że blogi to rzecz idiotyczna /w domyśle bloger=idiota/, a to że demokracja to ustrój z którego należy wyeliminować anonimowych komentatorów.

Brawo panie Profesorze. Również uważam demokrację za ustrój najgorszy z możliwych, ale przecież nie jestem profesorem...
Kneblowanie anonimowych wypowiedzi to zamach na wolność osobistą, swobodę wypowiedzi i wiele innych tzw. praw podstawowych. Mówi pan: "Oceniam to jako złe zwycięstwo demokracji, bo każdy idiota ma dzięki temu takie same prawa do wygłaszania swoich sądów jak wybitni myśliciele, publicyści, czy prawdziwi dziennikarze. Tymczasem anonimowa opinia nie pomaga w kształtowaniu życia publicznego, a psuje je." Pełna zgoda i totalna kompatybilność poglądów tylko dlaczego pan nie napisze otwartym tekstem, iż demokracja w ogóle jest zła i szkodliwa? I dlaczego niby anonimowy pogląd ma być gorszy od podpisanego imieniem i nazwiskiem? Bo widzi pan... piszę bloga m.in. z powodu żałosnej suszy intelektualnej dziennikarzy realizujących się w naszych mediach. Wkurza mnie ich plebejski język, tępe żarty i uporczywa mania niezasadawania pytań, które mi cisną się na usta! Oczywiście są i wyjątki, ale mało ich...oj mało. Ten blog to taki mały, mój, całkowicie prywatny Cierpiętnik. Działka, którą uprawiam tylko i wyłącznie dla siebie. Oczywiście cieszę się, że ktoś czasem tu zajrzy, ale na dobrą sprawę to ciężko wyczuć czy aby nie ogląda zdjęć ;)
No ba, czepiam się a przecież nawet komentatorów wypłoszyłem :)

Kto mi to umożliwił? Pogardzana przeze mnie demokracja... Kwadratura koła, czy coś innego?

Link do artykułu: http://tiny.pl/375f

wtorek, 26 maja 2009

Tylko dla Generała?

Uwaga: Osoby delikatne proszone są o zaniechanie oglądania :)



Wprawdzie ponoć ten tekst był dedykowany pewnemu generałowi, ale można weń wpisać zdecydowanie więcej nazwisk... Wystarczy pomyśleć o jakimś nielubianym polityku...play i robi się człowiekowi tak jakoś raźniej :) Raz, że samemu nie przeszłoby przez gardło, dwa: profesjonalne rozłożenie akcentów...

Nazwisko generała pozostawię w domyśle - wykażę się odpowiedzialnością "anonimowego" blogera za słowo.

Czapki z głów przed Emilianem Kamińskim. Do tego naprawdę trzeba mieć talent :)

niedziela, 24 maja 2009

Autostrady...


Koń, jaki jest każdy widzi...

Polecam bardzo dobry tekst dot. budowy autostrad w naszym kraju.

Link do artykułu: http://logistyka.wnp.pl/autostrady-pod-napieciem,5557_2_0_0.html

Dla zachęty przytaczam cytat:

"W powojennej Polsce nigdy nie stworzono porządnego programu budowy autostrad, a nawet jeżeli taki był, to się nie przebił. Ja o takim nie słyszałem. Jesteśmy ewenementem w skali światowej. Są dwa podstawowe systemy tworzenia sieci infrastrukturalnej: pierwszy uwzględnia potrzeby wewnętrzne danego kraju, drugi potrzeby zewnętrzne i jest charakterystyczny dla państw o ograniczonej suwerenności. Co to oznacza? W tym drugim przypadku sieć autostrad służy tranzytowi, ma układ szachownicy. I tak jest w Polsce - korytarze A1 i A3 (z którego zrezygnowano) z północy na południe oraz korytarze A2 i A4 w układzie równoleżnikowym. I dlatego w drugiej dekadzie XXI wieku do stolicy Polski nie można dojechać żadną autostradą. We wszystkich krajach najpierw analizuje się potrzeby wewnętrznego skomunikowania głównych miast, a potem wynika z tego tranzyt. Nie może być odwrotnie. A jednak w Polsce jest..."

Kolejna "spiskowa teoria dziejów"? A jednak w Polsce jakby takich teorii było więcej....

piątek, 22 maja 2009

Chamem trzeba się urodzić...


Po wyczynach Palikota i Niesiołowskiego właściwie nic nie powinno dziwić. Jednakże "Minister Jacek Vincent Rostowski włożył sobie długopis do nosa podczas prezydenckiego orędzia, natomiast Kazimierz Kutz nie wstał, gdy na salę wszedł Lech Kaczyński. Kiedy Prezydent zaczął przemawiać Kutz ostentacyjnie rozłożył gazetę i zabrał się do lektury...

Jestem Ślązakiem i jest mi cholernie wstyd za pana Kutza. Kindersztuby brak... ewidentny. Mam gdzieś jego dorobek. Przykre, że wybitny reżyser jest CHAMEM!

Fotka zaczerpnięta z http://yarrok.blogspot.com/2009/01/z-zycia-elit-rzadzacych-cz-1.html. Dla niewtajemniczonych Towarzysz Decymber to Zdzisław Grudzień - śląski guru partyjny z lat siedemdziesiątych.

wtorek, 12 maja 2009

Rozdano Wiktory...


Rozdano Wiktory. Rozdano to właściwe słowo. Kryteria i kategorie dziwne i ulotne. Co przyświecało przyznawaczom? Pewno nigdy się nie dowiem. Może chodzi o dokopanie Kaczorom? Pochwałę bylejakości? Przypodobanie się publice? Wzbudzenie sensacji? Komu dać Wiktora? Komu nie dać? Komu komu bo idę do domu...

Na początek pochwalę przyznanie zasłużonych nagród Annie Dymnej, Elżbiecie Jaworowicz, Piotrowi Fronczewskiemu, Franciszkowi Pieczce i Robertowi Kubicy. Zasłużyli i są godni wyróżnienia.

Ale reszta? Pozwolę sobie skomentować jednozdaniowo:
Lech Wałęsa /najpopularniejszy polityk/ - co z niego za polityk - mędrzec Europy będący zwolennikiem i przeciwnikiem Unii jednocześnie o chwiejnym morale...
Tomasz Lis /najwyżej ceniony komentator i publicysta/ - rzekłbym najbardziej tendencyjny dziennikarz w Polsce - wielki manipulator...
Piotr Kraśko /najpopularniejszy prezenter telewizyjny/ - na bezrybiu i rak ryba no i Kammel jakby spalony...
Jarosław Kuźniar /największe odkrycie telewizyjne roku/ - rzeczywiście odkrycie - new age "dobrego" wychowania i "poprawnej" polszczyzny...
Stanisław Dziwisz - czy sekretarka wybitnego onkologa może być równie dobrym onkologiem?

Reszty nie znam, to i się nie wypowiadam.

niedziela, 10 maja 2009

Agitka cd.



Na zdjęciu: Kandydat na europosła Krzysztof Kononowicz /w środku/ w towarzystwie dwóch czerwonych pajaców.

Skoro nie wszystkim się podoba Unia Polityki Realnej to dzisiaj przedstawiam program pana Kononowicza:

"Po pierwsze: policja na ulice. I koniecznie zmienię im mundury, bo te niebieskie nie podobają mi się. Po drugie: zakłady muszą powstać państwowe, a nie zagraniczne. Wszyscy ludzie muszą mieć chleb, żeby nie głodowali. I dla młodzieży żeby powstały hale sportowe. To dla mnie najważniejsze jest. Poza tym hipermarkety pójdą za miasto. Te, które już istnieją trzeba przerobić na sale gimnastyczne. Będę żądać od przewodniczącego całej Unii Europejskiej, aby zmienił ustawę o karalności. Nie chcę, żeby kara śmierci wróciła. Za morderstwo dożywocie. Tylko nie tak jak teraz, że siedzą w celi. Jest tyle dróg do wybudowania, a w więzieniach siedzi darmowa siła robocza. Łopata do ręki i kop. W całej Europie tak powinno być. Nie tylko w Polsce, ale i na Białorusi, wszędzie. I trzeba zmienić ustawę o policji w Europie. Żeby policjant miał prawo, jak chuligana złapie na gorącym uczynku, dobrze w dupę dać. To taki przestępca na drugi raz się zastanowi. Ale ludziom broni bym nie dawał. Bo od obrony przed bandytami jest policja”.

Ot i program jest całkiem spójny :)

Z dedykacją dla tych, którzy mówią że nie mają wyboru...

czwartek, 7 maja 2009

Wybory...


Mimo iż Parlament Europejski nie ma żadnej realnej władzy i może jedynie apelować...

DO WYBORÓW IŚĆ TRZEBA!!!

Demokracja wprawdzie jest systemem beznadziejnym, jednakże dopóki nie ma innego należy z niego korzystać.

Poniżej fragment z bloga Janusza Korwin Mikke na ten sam temat. A że Jego argumentacja jest zdecydowanie lepsza od mojej a cel zbożny zatem cytuję:

"Pytającym, co robić w tych wyborach, odpowiadam:

1) Głosować na UPR i namawiać na to ludzi myślących.

2) Tym, którzy nie zagłosują na UPR, wytłumaczyć, że spóźniona o tydzień majówka nie jest zła, a – jak wyliczyli kanadyjscy libertarianie – szansa, że nasz głos zdecyduje o czymś w wyborach jest 17.000 razy mniejsza, niż szansa, że idąc do lokalu wyborczego wpadniemy pod samochód! (wyborcy UPR nie boją się ryzyka!)

3) Jeśli ktoś upiera się, by „spełnić obowiązek unijno-obywatelski” to usilnie starać się nie dopuścić, by zagłosował na kogoś z Bandy Czworga: PiS, PO, PSL lub SLD!

Uzasadnienie:

a) Głosowanie na NICH to zgoda na system korupcji i złodziejstwa, jakie te partie stworzyły w Polsce, to powiedzenie IM, że uważamy, iż tak jest dobrze

b) Ogromna część, o ile nie większość, kandydatów z tych partyj to aferzyści, którzy są tam teraz wysyłani, by uzyskali immunitet. Czy ktoś chce, by aferzyści mieli immunitet, wygodne synekury i dożywotnie wysokie emerytury?

Propagować powyższe na wszystkich możliwych forach! "

Nic dodać, nic ująć :)

No może jedno zdanie: ROZPIEPRZYĆ TO BADZIEWIE OD ŚRODKA!!

wtorek, 5 maja 2009

Matura...



obrazek: http://tiny.pl/z4nt
autor: gorzta

Według prasy poziom tegorocznej matury z języka polskiego był "żałosny". Maturzyści mieli porównać Telimenę z Zosią /"Pan Tadeusz"/ lub opisać sytuację ludzi starych /"Chłopi"/.

Demokracja się kłania znowu. Naród kształcony serialowo wybiera głąbów na swych przedstawicieli w Sejmie, głąby jako że mają większość w Parlamencie wybierają rząd, który z kolei "nominuje" głąba na konkretne ministerstwo. Historia nie raz dowiodła, iż ryba psuje się od głowy. "Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie" - Frycz Modrzewski sformułował to proroctwo w 1551 roku.

Czyżby teraz celem oświaty było stworzenie wzorca tępego matoła rozumującego tabloidalnie i głosującego na Platformę Obywatelską, bo mędrcy z TVN-u zalecili?

Maszerują klony, będą ich miliony...

Na maturze z matematyki pewno będą zakreślać kredkami część wspólną zbiorów A i B...


Pominąłem jeszcze jeden ciekawy aspekt całej sytuacji. Może chodzi i o to, by wielka rzesza niedouczonych maturzystów zasiliła budżety uczelniom, produkującym zaocznie niedouczonych magistrów, inżynierów etc.

Czarne chmury nad Polską...

poniedziałek, 4 maja 2009

Komuno wróć...





Na majówkę wyjechałem 1 maja o godzinie 10.
W ciągu pierwszej godziny przejechałem całe 25 km.
Przyczyną tego nie było osłabienie konia w mym zaprzęgu...
Przyczyna była prozaiczna i typowa dla III Rz.
Drogowcy malowali pasy na jezdni, wyłączając jeden pas ruchu...
Udało im się: wymalowali piękne pasy, ludziskom zrobili na złość, zadbali o bezpieczną prędkość pojazdów poruszających się tamtędy...

Pytanie brzmi:

Czy za komuny byłoby możliwe robić cokolwiek w Dniu Robotniczego Święta?

I od razu oczyma wyobraźni widzę Lenina przewracającego się w swoim mauzoleum - na razie tylko zacisnął pięść :)

czwartek, 30 kwietnia 2009

Dwa plakaty...

Poniżej przedstawiam dwa plakaty: stary i nowy. Jeden powstał w 1945r., drugi całkiem niedawno.
I drugi plakat autorstwa Andrzeja Mleczki:



Zastanawia mnie artystyczna sukcesja i wspólność poglądów na historię.
Może źle oglądam, a może coś w tym jest?

piątek, 24 kwietnia 2009

Sąd sądem....



W celu uniknięcia nieporozumień:
wstawienie tego filmu nie jest znakiem poparcia dla PiS-u, to tylko znak sprzeciwu przeciwko nierzetelnym sądom oraz wyraz negacji Platformy Obywatelskiej...

Doktorat dla Hryniewicza...


Jan Turnau - publicysta Gazety Wyborczej opublikował tekst okolicznościowy w sprawie przyznania doktoratu honoris causa księdzu Wacławowi Hryniewiczowi. Ksiądz jest dosyć szczególną personą. Jak pisze Turnau: "Emerytowany profesor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego od kilkudziesięciu lat rysuje obraz Boga kochającego człowieka, wychodzącego mu naprzeciw dziesięć kroków, gdy człowiek zrobi jeden, nie karzącego go nigdy mękami piekielnymi."

Jak dla mnie, to wypadałoby ks. Hryniewicza nagrodzić ekskomuniką za prezentowanie poglądów sprzecznych z nauką Chrystusa...

czwartek, 2 kwietnia 2009

Wojna trwa...


Antykatolickiej kampanii ciąg dalszy. Już żywy papież nie wystarcza, trzeba także wyciągnąć z grobu JP II. Miejscem zniewagi jest Anglia. Stara, protestancka Anglia.... która nie lubi papiestwa, katolików i Polaków.

środa, 1 kwietnia 2009

Akcja...reakcja


Kwaśniewski ALEKsander, były prezydent, prawie magister, tajny współpracownik SB, "tańczący" na grobach polskich oficerów w Charkowie, notorycznie mijający się z prawdą, cierpiący na filipiński syndrom, parodiujący papieża, pierwszy... sam zaczął wojenkę. Skrytykował bezczelnie Instytut Pamięci Narodowej /patrz poprzedni post/.

Nie wytrzymał tego prezes IPN Janusz Kurtyka i wspomniał o agenturalnej przeszłości byłego prezydenta oraz nawiązał do morale Kwaśniewskiego:
"Kłamstwo Kwaśniewskiego bywało elementem jego działalności (....) w moim przekonaniu taka osoba nie powinna używać inwektyw pod adresem tych, którzy dokumentują cierpienia Polaków w walce o wolność..."

Gazeta Wyborcza opisując sprawę, z właściwą sobie tendencyjnością pisze tak:

To nie pierwszy taki atak IPN na byłego prezydenta. W książce "SB a Lech Wałęsa" (napisanej przez Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka, a wydanej przez Instytut), poza oszczerstwami pod adresem Wałęsy, na 162 str. czytamy: "Kwaśniewski w latach 1983-1989 pozostawał w ewidencji operacyjnej SB (nr. rej. 72204)".

Czytałem książkę historyków IPN... To solidna praca historyczna oparta o zasoby archiwalne Kiszczaka. Za takie manipulacje powinny być wytaczane procesy sądowe...

wtorek, 31 marca 2009

poniedziałek, 30 marca 2009

Atak na Bolka...


No i mamy kolejną awanturę. Młody, 24-letni człowiek Paweł Zyzak opublikował w wydawnictwie "Arcana" biografię Bolka pt. "Lech Wałęsa idea i historia". Autor pracuje jako archiwista na zastępstwie w krakowskim IPN-ie , do kwietnia br. W biografii podano ogólnie znane fakty współpracy Wałęsy z bezpieką w latach siedemdziesiątych XX wieku.

Nie to jednakże jest problemem.

Prawdziwą bolączką jest powiązanie przez reżymowych polityków Zyzaka z Instytutem Pamięci Narodowej.

Tusk: "Apeluję do pracowników IPN, aby nie nadużywali środków publicznych, bo jeśli dalej będą tak jednostronni, nie będą mogli ich w przyszłości używać. Instytut ma szansę przetrwać tylko wtedy, jeśli będzie ideologicznie i politycznie neutralny"

Brak inteligencji? Źli doradcy? Przypadek?

Niestety, to kolejna armata wytoczona przeciwko Instytutowi Pamięci Narodowej, być może przyczynek do jego zamknięcia.

Zbigniew Girzyński na swoim blogu opublikował Interpelację do premiera Donalda Tuska w sprawie publicznych wypowiedzi Pana Premiera sugerujących ograniczanie, z powodów politycznych, finansowania przez państwo instytucji naukowych.
Pełny tekst interpelacji: http://wiadomosci.onet.pl/blogi/girzynski.blog.onet.pl,371227670,blog.html

Oto pytania posła Girzyńskiego z interpelacji:

1. Którzy pracownicy IPN zgodnie z wiedzą Pana Premiera "nadużywali środków publicznych"?

2. Jakiej wielkości "środki publiczne" zostały w wyniku tych nadużyć utracone?

3. Na podstawie jakich przesłanek lub dowodów Pan Premier sformułował tak poważne zarzuty?

4. W jaki sposób "cierpliwość i pieniądze Polaków" są nadużywane, a Pan jako Premier bezczynnie się temu przygląda?
- Z wypowiedzi Pana Premiera można wysnuć przypuszczenie, że ma Pan Premier problemy z odróżnianiem instytucji publicznych, takich jak Instytut Pamięci Narodowej, od prywatnych, takich jak wydawnictwo "Arcana", które wydało wspomnianą książkę Pawła Zyzaka. Problem nie odróżniania instytucji publicznych od prywatnych wydaje się, biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia w środowisku politycznym Pana Premiera (afera z senatorem Misiakiem czy afera z ministrem Nowickim), zjawiskiem często spotykanym. Skłania to postawienia kolejnego pytania:

5. Czy Pan Premier zamierza używać podległej Panu administracji publicznej do wywierania presji na prywatne wydawnictwa, aby publikowały takie treści jakie będą akceptowane przez Pana i Pana środowisko polityczne?

6. Czy Pan Premier planuje użyć swoich wpływów politycznych (większości parlamentarnej) i stanowiska szefa rządu, aby ograniczyć finansowanie Uniwersytetu Jagiellońskiego?

7. Czy ma Pan Premier w planach opracowanie programu monitorowania prac magisterskich z historii, politologii i innych nauk społecznych, powstających w szkołach wyższych w Polsce, aby uniemożliwić publikowanie treści, które Pan premier uzna za niewłaściwe i „nadużywają cierpliwość Polaków”?

Bardzo zasadne pytania...

Czy można oczekiwać przeprosin lub odpowiedzi na zadane pytania od niewolnika sondaży - PR-emiera? Śmiem wątpić....


Do nieszczęsnej wypowiedzi odniosł się także Janusz Kurtyka, prezes Instytutu Pamięci Narodowej: "Pan premier się zagalopował. Z pieniędzy podatnika nie została przeznaczona ani jedna złotówka na książkę Zyzaka".

Znaleźli się także obrońcy Bohatera Narodowego - okrągłostołowi kumple: Tadeusz Mazowiecki i Aleksander Kwaśniewski. Nawet ulali odrobinę jadu:

Kwach:
"Jest mi przykro, bo to ja podpisywałem ustawę o powołaniu Instytutu Pamięci Narodowej. Niestety, IPN zamieni się w instytut kłamstwa narodowego..."

"Jeżeli premier uważa, że wszelkie standardy zostały przekroczone, to trzeba działać. Wypowiadam się najostrzej jak mogę. Premierze, słowa tu nie wystarczą"

"IPN powinien stać na straży prawdy. Ale tego nie robi. To Instytut Kłamstwa Narodowego. IPN jest częścią frontu nieprawdy"

Mazowiecki:
"Rozumiem reakcję Lecha Wałęsy, bo w Polsce istnieje środowisko trucicieli"

"...wspieranie tej publikacji przez Instytut Pamięci Narodowej, który z założenia powinien być rzetelny, jest obrzydliwe."


Jak można tak łgać??? Przecież oni doskonale sobie zdają sprawę, że IPN nie miał nic wspólnego z wydaniem tej książki....

niedziela, 29 marca 2009

Bez komentarza...



źródło: Rzeczpospolita

Karykatura...


Pisałem już na tym blogu i o wielkiem oburzeniu islamistów po opublikowaniu karykatur Mahometa i o protestach Żydów w podobnej sprawie.

Tylko katolicy nie protestują, z ich symbolami można robić wszystko. Na krzyżu można powiesić wszystko, kpić także można z wszystkiego. Bezkarnie. Jaki jest powód takiego znieczulenia? Ja wskazuję na tolerancję, ekumenizm i wolność religijną.
Może macie inne pomysły?

Na fotce przykład: karykatura Benedykta XVI, autor: Court Jones.
Narysował także karykaturę Jana Pawła II - nie odważyłem się jej tu zamieścić...

piątek, 27 marca 2009

Gwiazda...



Taki rysunek amerykańskiego rysownika Pata Oliphanta wzburzył straszliwie "starszych braci w wierze"... Jest to jego komentarz do wojny w Gazie...

Oto kilka komentarzy:
„Ten rysunek przypomina zajadłą antysemicką propagandę z czasów nazistowskich czy sowieckich. Właśnie takie karykatury w latach 30. zainspirowały miliony do nienawiści i przygotowały grunt do ludobójstwa” – z oświadczenia Centrum Szymona Wiesenthala.

"Wszystko widoczne na rysunku Oliphanta miało oczerniać i demonizować państwo żydowskie, zaczynając na bezgłowym, maszerującym żołnierzu, a kończąc na okrutnym ujęciu Gwiazdy Dawida, która pożera niewinną kobietę o imieniu Gaza, trzymającą jeszcze na ręku dziecko" - rabin Marvin Hier, dziekan Centrum Wiesenthala oraz rabin Abraham Cooper.

" Narysowanie gwiazdy Dawida w połączeniu z symboliką kojarzącą się z nazizmem jest obrzydliwym aktem antysemityzmu. Izrael jest przedstawiony jako maszerujący nazista w długich butach. Sugeruje to, że izraelska polityka jest bez głowy i bez serca. Ofensywa militarna Izraela, która miała na celu chronienie życia swych mężczyzn, kobiet i dzieci ciągle bombardowanych przez ataki rakietowe Hamasu została postawiona na głowie, aby pokazać ofiary jako bezdusznych, bezmyślnych agresorów." – Abraham Foxman, szef Ligi przeciwko Zniesławieniu.

A GDZIE DO CIĘŻKIEJ CHOLERY WASZA TOLERANCJA?
GDZIE WOLNOŚĆ SŁOWA I ARTYSTYCZNEJ INTERPRETACJI?
GDZIE SZACUNEK DLA OFIAR WASZEGO LUDOBÓJSTWA?

czwartek, 26 marca 2009

Rozmowa....



Mało mnie tutaj ostatnio. Wpadłem w polemiczny rytm na blogu Pana Jacka Pałasińskiego. Zapraszam do przyłączenia się do dyskusji :)

http://jacekpalasinski.blogspot.com/2009/03/prosze-pisac.html

Obrazkiem proszę się nie przejmować - bez związku, bez sensu, ale ładne buciki :)

poniedziałek, 23 marca 2009

Unia Europejska


Unia Europejska to temat rzeka, konkretniej duża rzeka z całym dorzeczem, stąd próba określenia stanowiska w tej sprawie z góry skazana jest na niepowodzenie i musi być ogólnikowa. Każdy z nas ma jakąś wiedzę o Unii ukształtowaną przez odczucia, marzenia, wiedzę, propagandę, uprzedzenia. Ważną rolę spełniają także różnice światopoglądowe, wyznawana wiara, sympatie polityczne itp.

To wszystko skłania mnie do wkroczenia na poziom przeczuciowo-kasandryczny i zaprezentowanie czysto subiektywnego stanowiska w rzeczonej sprawie. Zacznijmy od początku, nie wierzę i nigdy nie wierzyłem w hasła którymi nas mamiono przed referendum unijnym. To była tylko i wyłącznie profesjonalna propaganda. Nikt nie daje pieniędzy za darmo. Każde euro „otrzymane” z Unii wymaga obróbki: przygotowania szeregu dokumentów, opracowań itp. Ogromna rzesza urzędników, firm i konsultantów dzieli się pieniędzmi wg procedur albo i poza nimi, np. w rolnictwie dzielą tymi pieniędzmi fachowcy z Samoobrony czy PSL-u. Nie wierzę w rzetelność stosowania reguł przyznawania dotacji przez tych fachowców. Inną kwestią jest sposób oddziaływania tychże dotacji czy dopłat na rolników. Przecież to rozleniwia tych ludzi, zabija w nich przedsiębiorczość i skłania do czekania na mannę z nieba. To minusy, plusem jest fakt bezwarunkowego popierania przez polską wieś unijnej władzy rozdającej pieniądze. Złośliwie można powiedzieć, że kupiono poparcie rolników. Podobnie rzecz się miała z rybakami. Spoglądając szerzej, może i Unia daje pieniądze, może nie dopłacamy do tego interesu księgowo. Pewne jest wszakże iż koszty naszego członkowstwa są nieporównywalnie wyższe niż profity. Kto policzył koszty dostosowania się do unijnych wymogów? Kto policzył koszty zniszczenia polskiej gospodarki? Kto policzył ile Unia zyskała na zyskaniu polskiego rynku zbytu? Uważam że nasze członkowstwo w Unii tylko dopełniło grabieży dokonanej na naszej gospodarce po 1989r. Pisałem już tu chyba, o tym co myślę o politykach którzy sprzedali bądź zniszczyli strategiczne sektory np. banki, energetyka, rybołówstwo, stocznie, górnictwo, hutnictwo i wiele innych. Teraz czeka ich nagroda, będą namiestnikami unijnymi nad okupowanym krajem…

Nie podoba mi się chamstwo unijnych aparatczyków np. wobec prezydenta Republiki Czeskiej Wacława Klausa http://tiny.pl/6d57 – jeśli tak wygląda rozmowa „zachęcająca” do podpisania Traktatu to jak będą wyglądały rozmowy po jego podpisaniu??? Nie podoba mi się cała afera związana z Traktatem Lizbońskim. Pani przecież wie, że ten nieszczęsny traktat został ODRZUCONY w referendum irlandzkim co zakończyło jego żywot. Powtarzanie referendum do skutku to ma być praworządność Unii??? Napisanie chińszczyzną czterystastronnicowej Konstytucji, kto pamięta ile stron miała Deklaracja Niepodległości czy amerykańska Konstytucja w pierwotnej wersji /w ciągu ponad dwustu lat dosłużyła się zaledwie 27 poprawek/? We mnie czterysta stron bełkotu wzbudza podejrzenia co do czystości sprawy. Mógłbym jeszcze pisać o tej lojalności, poczuciu wspólnoty dla wspólnego dobra etc. Dla mnie to wszystko pobożne życzenia i proszę ode mnie nie żądać uzasadnienia. Dla przykładu kpiłem z naszego wymiaru sprawiedliwości uważając go za skorumpowany i poniekąd mafijny a legaliści odsyłali mnie do prokuratury bym zgłosił podejrzenie o popełnieniu przestępstwa. Zatem zamiast uzasadnienia widzę rurę pod Bałtykiem i Schroedera na gazpromowym stołku, co dla mnie jest wystarczającą przesłanką do wyciągnięcia wniosku, że wielkie hasła są tylko propagandą, podczas gdy wielkie interesy robi się pod stołem….jak zawsze w historii…

piątek, 13 marca 2009

Totalitaryzm...





Nasuwa mi się uporczywe pytanie: czy totalitaryzmem jest nauka Chrystusa czy rewolucja Che Guevary?

Ktoś zna odpowiedź?

Sąd sądem...


fotka: http://tiny.pl/b1dp

Nie mogę tego skomentować. Sam tekst jest perełką. Posiada wstęp, rozwinięcie i zakończenie. Jest dopracowany w najmniejszych szczegółach. Jest zamkniętą całością. Dotyczy hmmm... funkcjonowania naszych sądów.

http://www.rp.pl/artykul/9133,275765.html

Wyborne...



Chaim Weizmann, pierwszy prezydent Izraela złapany podczas "faszystowskiego" pozdrowienia :)

Motto: "Wybór jest iluzją stworzoną przez tych, którzy posiadają władzę, dla tych, którzy jej nie mają" - taką kwestię usłyszałem w Matrixie Reaktywacja :)


W USA "wybierano" kandydata na szefa Narodowej Rady Wywiadu. Kandydat miał "kontrowersyjne" poglądy - nie podobał mu się stosunek Izraela do Palestyńczyków. Kontrowersyjne poglądy to przyczynek do zostania praktykiem "spiskowej teorii dziejów"...

Otóż pan Charles Freeman nie okazał się człowiekiem godnym zaufania. Żal, gorycz i bunt skłoniły go bezprecedensowego ataku na niewinnych ludzi. Oto co napisał o przyczynach swojej rezygnacji:

„Taktyka izraelskiego lobby sięga głębin podłości i nieuczciwości i obejmuje potwarz, wybiórcze stosowanie cytatów, umyślne przeinaczanie wypowiedzi, fabrykowanie kłamstw i całkowity brak szacunku dla prawdy. Celem tego lobby jest kontrolowanie procesu politycznego poprzez wetowanie nominacji ludzi, którzy kwestionują mądrość promowanych przez nie poglądów i zastępowanie analizy polityczną poprawnością”


Wybór, wybrany, wyborczy, wybiórczy, alternatywa, alternatywny, selekcja, selekcyjny itd. Wybiera się z reguły między dobrem a złem... Selekcji dokonano... Człowiek zrezygnował... Wszyscy zadowoleni...