sobota, 6 grudnia 2008

Wbijam igiełkę...



Nicolas Paul Stéphane Sárközy de Nagy-Bocsa powszechnie znany publice jako Nicolas Sarkozy, prezydent Republiki Francuskiej odwiedził był naszego Lecha Wałęsę, przez nieżyczliwców zwanego "Bolkiem" aby wspólnie świętować ćwierć wieku od przyznania LW nagrody Nobla. Nie ograniczył się jednakże tylko do świętowania. Przemówił i wychodzi na to, iż w całej historii Rzeczypospolitej było tylko trzech wielkich ludzi: Wałęsa, Jan Paweł II i....Bronisław Geremek. To oczywiście przyczynek do zastanowienia dla tych, którzy nie wierzyli, że Geremek był wodzem przedstawicielstwa Wielkiego Wschodu Francji na Polskę...

Ludzie, myślenie nie boli. Czytajcie prasę, oglądajcie tendencyjne telewizje ale na litość boską myślcie przy tym....


obrazek: http://tiny.pl/6wgn

Ad vocem II...


No proszę, no i dokopałem się do źródeł z których korzystał pan Piotr.... Wbiłem sobie w google frazę, która tak mnie zirytowała i na stronie

http://www.filmweb.pl/topic/680213/Robił+sobie+żarty+z+Jana+Pawała+II.html?page=2

znalazłem tekst zadziwiająco zbieżny z wypowiedzią pana Piotra. Oczywiście zbieżny do pewnego momentu... Pan Piotr dokonał manipulacji poprzez dosłowne cytowanie wypowiedzi innej osoby, nie podanie źródeł i zmienienie sensu wypowiedzi. To nie zwykły plagiat... to oszustwo.

Oto rzeczony tekst:

" T_rex 28 lipca 2007 16:52 odpowiedz

Robił sobie żarty z Jana Pawała II....

Kilka lat temu ogladałem TOK-SZOŁ na BBC PRIME,nie znam prowadzącego z nawiska ,ale to taki starszy siwy gość ,zawsze zapraszał do siebie największe gwiazdy.Oglądałem odcinek z Robinem Williamsem.Robił sobie niewybredne żarty z Jana Pawła II.I nie chodziło tu o kościół katolicki czy całą organizację.Williams uderzał prosto w papieża jako człowieka,śmiał się z jego niedołęzności,ze sposobu poruszania, niemożności jedzenia czy mówienia.Parodiował jeo ruchy(poruszął sie ja robot) i mowę papieża (niewyraźny bełkot)Wspominał,że papiez jest bezwolnakukłą na usługach Watykanu.Miał z tego setny ubaw,mimo wiem że brytole i amerykanie są często skrajnie nastawieni wobec kościoła katolickiego to bardzo mnie to wtedy poruszyło i mam Williamsa za kompletnego ćwoka."


Jak mi się będzie nudziło, to ciąg dalszy nastąpi....

obrazek: http://www.oszustwsieci.pl/oszust1e.gif

piątek, 5 grudnia 2008

Niesiołowski


Nie lubię "pisać" metodą kopiuj-wklej, ale w tym przypadku robię to z prawdziwą przyjemnością, bo rzecz dotyczy człowieka, którego uważam za wyjątkowego chama, który ma opinię na każdy temat i jest (sic!) wicemarszałkiem Sejmu RP. Rzecz oczywiście dotyczy Stefana Niesiołowskiego.... I bynajmniej nie mam wątpliwości, czy to prawda. Te fakty były tajemnicą poliszynela... zamiecioną pod dywan.

Antek_emigrant zamieścił na onecie coś takiego:

CZESC KOMUSZKI !!! PRZECZYTAJCIE PELNY TEKST PONIZEJ !!! TAK PRZEGRYWA

CHAMSTWO I BUTA !!!! TEKST DO TEMATU, ZAMIESZCZONY WIELE RAZY NA ONECIE !! MOZE WAM SIE OTWORZA TE ZMANIPULOWANE SLIPIA!! TO KONIEC NIESIOLA !!

"Warszawa, 9 września 1970 r. Protokół przesłuchania podejrzanego Stefana Niesiołowskiego przez por. Edwarda Karkucińskiego, inspektora Biura Śledczego MSW: ...W dniu dzisiejszym pragnę szczegółowo i dokładnie wyjaśniać na temat mojej działalności w "Ruchu", w związku z czym pragnę skorzystać z art.57 KK i wyjaśnić na czym polegała cała działalność "Ruchu" i mój w nim udział od początku...

Nieznane dokumenty pochodzące z Instytutu Pamięci Narodowej (nr sprawy II 3 DS. 25/70, tom VI, str. 11-11 oraz nr sprawy II 3 DS. 25/70, tom VI, str. 11-76), udowadniające tchórzliwą postawę obecnego wicemarszałka Sejmu, Stefana Niesiołowskiego (Platforma Obywatelska) podczas śledztwa dotyczącego organizacji "Ruch".

Kompromitujące fakty miały nigdy nie ujrzeć światła dziennego, Niesiołowski przez 38 lat "nie zdążył" poinformować o nich ani opinii publicznej ani też swoich wyborców. Nawet dziś - przy pomocy procesów sądowych próbuje uciszyć tych wszystkich, którzy przypominają mu niechlubne wydarzenia sprzed lat. Wicemarszałek nie przewidział jednak najpierw powstania Instytutu Pamięci Narodowej, a potem - możliwości, jakie ten instytut daje, a więc dotarcia do prawdy (patrz: choćby sprawa książki "SB a Lech Wałęsa"). Tak więc dziś trudno mu będzie zamieść pod dywan treść dokumentów, które znaleźliśmy w IPN. Na podstawie części z nich mogliśmy opublikować protokoły początków śledztwa "Ruchu", z których jasno wynika, że Niesiołowski - wbrew mitom o swojej dzielności, które sam kolportuje - załamał się już od pierwszego przesłuchania i bez mrugnięcia okiem sypał swoich kolegów. Mimo że członków "Ruchu" obowiązywała zasada odmowy zeznań lub nieprzyznawania się do działalności w organizacji i niektórzy z nich - Andrzej Czuma, Jan Kapuściński czy - do momentu, kiedy pokazano jej protokoły przesłuchań Niesiołowskiego - Elżbieta Nagrodzka - do tej reguły się dostosowali.
Niesiołowski "sypał" ją, swoją ówczesną narzeczoną, i innych. Oto fragmenty dokumentów IPN, ujawniających tę pierwszą "wpadkę" Niesiołowskiego z pierwszych tygodni śledztwa.

Por. Dariusz Borowczyk z KM MO w Łodzi zanotował 20 czerwca 1970 r. o, godz.15.10, że Stefan Myszkiewicz Niesiołowski już 20 czerwca, podczas pierwszego zeznania, przyznaje się do tego, że istniał "Ruch", który był organizacją konspiracyjną. Twierdzi jednak przytomnie, że nie było przywódców.
21 czerwca 1970 r. Niesiołowski podczas przesłuchania wymienia nazwiska swojego brata Marka, Andrzeja i Benedykta Czumów, Andrzeja Woźnickiego.
25 czerwca 1970 r. Niesiołowski rozszyfrowuje, kto kryje się pod pseudonimami, m.in. "Emil" (Emil Morgiewicz), "Jurek" (Benedykt Czuma). Sam zaprzecza swojej przynależności do "Ruchu" i współredagowania "Biuletynu".
28 czerwca 1970 r. kaja się: Wyjaśnienia, jakie wówczas (przed 28 czerwca 1970 r. - przyp. aut.) składałem odnośnie mojej przynależności i działalności w nielegalnym związku, częściowo były nieprawdziwe (...). Pragnę dziś wyjaśnić udział w nielegalnej organizacji w sposób szczery i zgodny z prawdą [fragment protokołu z przesłuchania; godz.8.40, przesłuchujący kpt. mgr Leonard Rybacki z Biura Śledczego MSW w Warszawie; pisownia zgodna z oryginałem].
1 lipca 1970 r. Niesiołowski, wymieniając z nazwiska Andrzeja Czumę, ujawnia, że był bardzo aktywnym członkiem "Ruchu" i inicjatorem różnych akcji.
11 lipca 1970 r. mówi: - Pragnę uzupełnić oraz sprostować pewne wyjaśnienia jakie złożyłem do protokółów w czasie poprzednich przesłuchań na temat podjętej przez nasz Ruch akcji spalenia muzeum Lenina w Poroninie. Celowo zatajałem pewne fakty, ażeby uchronić niektóre osoby od odpowiedzialności karnej. Dziś całkowicie zrozumiałem swoje niewłaściwe stanowisko w tej kwestii i dlatego pragnę, tak jak i w innych sprawach, mówić tylko szczerą prawdę [pisownia zgodna z oryginałem].
Z dokumentów IPN wynika, że Wojciech Mantaj zaczął zeznawać 22 czerwca, Marek Niesiołowski - 25 czerwca, Benedykt Czuma - 28 czerwca, a Elżbieta Nagrodzka - 30 czerwca, po skonfrontowaniu jej z protokołami Stefana. Zeznania Niesiołowskiego składane od początku śledztwa były dla SB cennym podarunkiem. Po pierwsze - należał do grupy przywódczej i wiedział wszystko o wszystkich. Po drugie - został aresztowany w pierwszej grupie, kiedy ogromna większość członków "Ruchu" była jeszcze na wolności i mógł przyczynić się do kolejnych aresztowań. Po trzecie - jego załamanie, obok konkretnych korzyści dla SB, miało także znaczenie symboliczne: sygnał był jasny, jeden z dowódców sypie, okres heroizmu skończony, zaczyna się efekt domina.

"Pragnę szczegółowo i dokładnie wyjaśnić..."

Obecnie wracamy do sprawy, ponieważ dotarliśmy do kolejnych, jeszcze bardziej kompromitujących Stefana Niesiołowskiego dokumentów, przesłuchań z września 1970 r. [każda ze stron opatrzona jest odręcznym podpisem Niesiołowskiego], kiedy to Niesiołowski zawiera z przedstawicielem SB por. Edwardem Karkucińskim, inspektorem Biura Śledczego MSW, specyficzną umowę, na podstawie art.57 kk, zobowiązując się powiedzieć wszystko o "Ruchu" i kolegach za złagodzenie kary. Art. 57 kk mówi bowiem: Jeżeli zachodzi kilka niezależnych od siebie podstaw do nadzwyczajnego złagodzenia lub obostrzenia kary, sąd może tylko jeden raz karę nadzwyczajnie złagodzić lub obostrzyć, biorąc pod uwagę łącznie zbiegające się podstawy do złagodzenia lub obostrzenia. I tak 9 września 1970 r. por. Edward Karkuciński, inspektor Biura Śledczego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Warszawie, przesłuchuje Niesiołowskiego w charakterze podejrzanego w sprawie II 3 Ds-25/70. Przesłuchanie rozpoczyna się o godz. 9.00. Obecny wicemarszałek Sejmu składa oświadczenie: W dniu dzisiejszym pragnę szczegółowo i dokładnie wyjaśniać na temat mojej działalności w naszym "Ruchu" w związku z czym pragnę skorzystać z art. 57 kk i wyjaśnić na czym polegała cała działalność "Ruchu" i mój w nim udział od początku.

Do "Ruchu" zostałem pozyskany przez Andrzeja Czumę. Fakt ten nastąpił w Łodzi najprawdopodobniej latem 1965 roku. Andrzej Czuma przyjechał wówczas do Łodzi i rozmowa nasza została przeprowadzona częściowo u mnie w domu (wówczas mieszkałem na ulicy Tuwima 85), a częściowo w drodze na dworzec kolejowy Łodź-Fabryczna skąd wówczas Andrzej Czuma odjeżdżał pociągiem do Warszawy. W tym czasie nazwa "Ruch" jeszcze nie istniała, a była mowa o jakiejś grupie działającej nielegalnie do której należał już Andrzej Czuma. Nazwa "Ruch" powstała na jednym z pierwszych "Zjazdów" w 1968 roku.

"Pozyskałem osobiście..."

Dalej Niesiołowski szczegółowo opisuje, kogo wprowadził do działalności w "Ruchu": Do grupy tej w 1965 roku pozyskałem osobiście Wojciecha Majdę i Wojciecha Mantaja, natomiast Elżbietę Mickiewicz pozyskałem wiosną 1967 roku. Są to te osoby, które pozyskałem osobiście do czasu odbycia się I-go "Zjazdu" na którym jak już wyjaśniłem została ustalona nazwa "Ruch".
Moja działalność w nielegalnej grupie od momentu pozyskania mnie przez Andrzeja Czumę do czasu odbycia się I-go "Zjazdu" naszego "Ruchu" polegała na: pozyskaniu trzech wyżej wymienionych osób, przeprowadzaniu rozmów z Andrzejem Czumą na terenie Łodzi i Warszawy związanych tematycznie z dalszą naszą działalnością i z zagadnieniami politycznymi.
W 1966 roku przyjechał do Łodzi Benedykt Czuma z Warszawy i w Łodzi zamieszkał na stale. W tym czasie zostałem poinformowany przez Andrzeja Czumę, że również Benedykt Czuma jest członkiem naszego "Ruchu" i że mamy ze sobą razem współpracować. Współpraca ta nastąpiła pomiędzy nami. Ja natomiast poinformowałem Benedykta Czumę, że pozyskanymi przeze mnie osobami są Wojciech Mantaj, Wojciech Majda, których Benedykt Czuma już znał wcześniej jako moich kolegów. O tym, że członkiem naszego "Ruchu" jest również Ewa Mickiewicz prostuję Elżbieta Mickiewicz, poinformowałem Benedykta Czumę oraz Majdę i Mantaja w 1968 roku - wiosną.
Do I-go "Zjazdu" przeprowadzaliśmy pomiędzy sobą rozmowy na temat "Ruchu" w których brali udział Benedykt Czuma, ja, Mantaj, Majda, a czasem nawet Andrzej Czuma.

"Inicjatywa należała do mnie Mantaja i Majdy..."

Wydaje również Mantaja i Majdę: Akcja dotycząca wrogich napisów, która miała miejsce na terenie Łodzi w latach 1964-1965 nie była akcją "Ruchu". Inicjatywa ta należała do mnie Mantaja i Majdy, była to inicjatywa prywatna, a po jej zakończeniu prawdopodobnie poinformowałem o niej Benedykta i Andrzeja Czumów, nie podając im szczegółów na ten temat. Do czasu odbycia się I-go "Zjazdu" żadne inne akcje nie były planowane i podejmowane.

"Na II-gim "Zjeździe" ja opracowałem i wygłosiłem referat..."

W lwiej części opracowań na temat "Ruchu" pojawia się stwierdzenie, że nawiązywał on m.in. do tradycji i formy Armii Krajowej, a więc miał mieć charakter stricte niepodległościowy. Niesiołowski w śledztwie szczegółowo charakteryzuje przebieg jednego ze zjazdów "Ruchu", podkreślając, że on był przeciwny takiej formule: Obecnie chcę podać pewne uzupełnienie na temat poszczególnych "Zjazdów" naszego "Ruchu". Na II-gim "Zjeździe" ja opracowałem i wygłosiłem referat na temat określenia stosunku naszego "Ruchu" do innych ruchów na ziemiach polskich w XX wieku i pamiętam, ze w wystąpieniu swoim podkreślałem, że "Ruch" nasz jest czymś zupełnie nowym i nie może nawiązywać tak w programie jak i w metodach działania do ruchów dotychczasowych. Z tego określenia "Ruchu" wyniknęły dwie rzeczy: pierwsza to tworzenie nowego języka politycznego druga to niezorganizowanie "Ruchu", a pozostawienie celowo luźnych grup i nieprzestrzeganie ściśle zasady konspiracji w obawie, aby nie upodobnić "Ruchu" do organizacji konspiracyjnych działających w Polsce w czasie II wojny światowej.
Na jednym z pierwszych "Zjazdów" uczestnicy ustalili, że ja, Andrzej Czuma i Emil Morgiewicz mamy opracować program dla "Ruchu", który będzie później ostatecznie zaakceptowany przez pozostałych uczestników "Zjazdu". Z zadania tego jednak wywiązałem się w niewielkim stopniu, a głównie program "Ruchu" opracowywał Andrzej Czuma.
Na IV "Zjeździe" który się odbył w Warszawie przy ulicy Krzywe Koło jesienią 1968 roku obecny był także poza wymienionymi osobami o których wyjaśniałem do poprzednich protokołów, Andrzej Lulek z Lublina, którego poznałem na jednym z obozów w Bieszczadach, prowadzonych przez Duszpasterstwo Akademickie w Lublinie. Był on studentem K.U.L. Poza tym "Zjazdem" Andrzeja Lulka nigdzie nie widziałem, jako członka "Ruchu" ani też nikt o jego działalności nic nie mówił.

"Pragnę uzupełnić swoje wyjaśnienia na temat adresów osób..."

"Sypanie" przez Niesiołowskiego nie ograniczało się wyłącznie do relacji z posiedzeń "Ruchu" i charakterystyk działających w nim osób. Jak wynika z "Protokołu z przesłuchania podejrzanego", sporządzonego w Warszawie 10 września 1970 r. przez por. Edwarda Karkucińskiego (przesłuchanie rozpoczęto o 8.30), Niesiołowski obficie dzielił się wiedzą co do zapisów swojego prywatnego notesu, cyt.: Przeglądając w dniu dzisiejszym kalendarzyk kieszonkowy "Domu Książki" na rok 1970, który znajduje się w moim depozycie, które sam osobiście zanotowałem.
Pod literą "P" w tym kalendarzyku zanotowałem adres PAULI POSPISIL - BRNO, SADY OSVOBOZENI 2 [koniec cytatu].

"Być może dojdą z mojej strony pewne uzupełnienia..."

Niesiołowski miał chyba jednak poczucie niespełnienia w swoich donosach. W jego "Oświadczeniu" z 15 września 1970 r. czytamy: Ja niżej podpisany Stefan Niesiołowski oświadczam co następuje. W dotychczasowych wyjaśnieniach jakie złożyłem na temat sprawy, w której zostałem aresztowany wyjaśniłem wszystkie fakty i okoliczności związane z naszym ruchem. To co wyjaśniłem jest to to wszystko co do tej pory pamiętam, z tym że są to na pewno wszystkie sprawy zasadnicze związane z działalnością moją w naszym ruchu. Żadnych nowych faktów zasadniczych do tej sprawy nie wniosę, ponieważ nie pamiętam i wydaje mi się, że nie znam takich faktów, o których dotychczas nie wyjaśniałem. Ponieważ nie pamiętam dokładnie swoich dotychczasowych wyjaśnień, więc być może dojdą z mojej strony pewne uzupełnienia, ale będą to tylko szczegóły [zachowana oryginalna pisownia - przyp. aut.].

***
Minęło 38 lat. Przez cały ten czas Stefan Niesiołowski mozolnie budował swój image herosa opozycji na kłamstwach i półprawdach, nawet się nie zająknąwszy o swojej wpadce w śledztwie ani o umowie z SB i por. Karkucińskim. Czy ma prawo - dodatkowo jako poseł prawo to stanowiąc, a jako wicemarszałek prawa tego pilnując - ukrywać przed opinią publiczną prawdę z przeszłości? Proces ujawniania prawdy powoli, bo powoli, jednak postępuje. Jak w kalkomanii wyłania się obraz prawdziwych bohaterów oraz plam na honorze tych, którzy bohaterami sami się obwołali. Nadchodzi czas korekty legend "bohaterów" opartych na przemilczeniach i przekłamaniach. Także mitu Niesiołowskiego, dzisiejszego entuzjasty antylustracyjnej i antydekomunizacyjnej III Rzeczypospolitej i starego, post-Magdalenkowego układu. Dziennikarze i historycy - do dzieła, dokumenty czekają



~iinfo , 29.11.2008 09:12



antek_emigrant@vp.pl , 05.12.2008 07:00

czwartek, 4 grudnia 2008

Cytat dnia....



Lech Wałęsa przyznał się w "Przekroju" do pewnej niedoskonałości:
"Za szybko żyję i nie mam czasu myśleć".

Zdumiewające... zawsze to podejrzewałem...

obrazek: http://img49.imageshack.us/img49/5980/bolek2hr2.jpg

środa, 3 grudnia 2008

Ad vocem...


Na jednym z moich ulubionych blogów/aczkolwiek nie zawsze się zgadzam z autorem/, pan Jacek Pałasiński popełnił tekst z cyklu: "Murzynów biją..." Tytuł posta: Różnica. Adres: http://jacekpalasinski.blogspot.com/2008/12/rnica.html

Pod rzeczonym postem pojawił się następujący komentarz pana Piotra:

"Piotr pisze...

A ja bym tego nie traktował w kolorze skóry. Czarnym jest także Bartoszewski, Geremek, Kuroń, i każdy inni „żyd”.

A przedstawione przez pana wydarzenie, to sa neurotyczni pętacy, onanizujący się wszędzie swoim chamstwem. Ludzie leczący kompleksy, bo wiadomym jest – gdyby przedstawić dorobek kulturowy i intelektualny – czarnych mieszkańców Ameryki, części Afryki, to Polacy sa daleko do, tylu, którzy dopiero, co odkryli świat poza swoim grajdołem. I nie bardzo potrafią przyjąć do wiadomości, że nie obowiązują w nim zachowania, które w tym rodzimym grajdole są normą. To neofici wiedzy jakiejkolwiek i praktykanci kultury pierwotnej. Są na etapie cywilizacji prełacińskiej. To już wspominałem.


Ale sami zróbmy sobie osobisty test. Jaki my posiadamy stopień poczucia humoru? Sa narody znane, ze potrafią doskonale samym z siebie żartować. Znają Państwo programy TV amerykańskich, brytyjskich. Przykłady, np. Ephraim Kishon a także filmy Woody Allen'a są pełne żydowskiego humoru....

No, bo przecież tradycje:

„Jewish humour is rooted in several traditions. The first is the intellectual and legal methods of the Talmud, which uses elaborate legal arguments and situations often seen as so absurd as to be humorous in order to tease out the meaning of religious law.”


Oglądałem na BBC PRIME, odcinek z Robinem Williamsem. To genialny aktor, wspaniały – prywatnie –człowiek. Robił sobie niewybredne żarty z Jana Pawła II. I nie chodziło tu o kościół katolicki czy całą organizację. Williams uderzał prosto w papieża, jako człowieka, śmiał się z jego niedołężności, ze sposobu poruszania, niemożności jedzenia czy mówienia. Parodiował jego ruchy(poruszał sie ja robot) i mowę papieża (niewyraźny bełkot) mówienia.

Jestem przekonany, ze sam JPII byłby tym niesamowicie ubawiony, a my?


Pozdrawiam"

Przeczytałem i odpowiedź panu Piotrowi przygotowałem, spróbowałem ją opublikować u pana Jacka P., lecz niestety Jego cenzura tego nie puściła. W związku z powyższym przedstawiam polemiczny tekst poniżej:

Do pana Piotra ad vocem:

zacznę od początku: pan Bartoszewski nie jest czarny, nie jest dobrze wykształcony i nie jest Żydem /choć można go nawzać filosemitą). Panowie Geremek i Kuroń już nie żyją, więc przez szacunek dla zmarłych nie napiszę o nich niczego kontrowersyjnego. Byli oczywiście Żydami /choć zakamuflowanymi/ ale to wg mnie nie miało większego znaczenia. Bardziej ważkie było iż Geremek był masońskim guru Wielkiego Wschodu Francji na Polskę a Kuroń był komunistą, żeby nie powiedzieć trockistą... W każdym razie napewno nie byli czarni... Zresztą nawet jakby byli to też nie miałoby większego znaczenia :-)

Po pięknym wstępie przechodzi pan do ataku na tych okropnych Polaków /bo gani pan sytuację przenosząc ją równocześnie na wszystkich Polaków/ zmyślnie manipulując tekstem. Oczywiście rozumiem Pana intencję skompromitowania "wsteczników" którzy podnoszą rękę na żydów, czarnych, żółtych i przedstawicieli innych narodów czy ras wybranych. Czy jednak należy tego dokonywać tego typu słowami? Czy ten język jest właściwy? Nie widzę tu śladu po moderacji przez Szanownego Gospodarza tego bloga, więc rozumiem że pan Jacek się utożsamia z pańskimi wywodami ... Szkoda.

Wracając do Pańskich tez: głęboko fałszywe jest twierdzenie, że dorobek kulturowy i intelektualny Murzynów jest daleko przed dorobkiem Polaków. W dużym uproszczeniu to czarni jeszcze siedzą na drzewach. Udowodniono naukowo, że IQ czarnych jest znacząco niższe a zatem kto i w jaki sposób miał wyprzedzić Szopena czy Kopernika? S. Bellow - pisarz amerykański stwierdził, iż "nie pojawił się nigdy żaden wielki literat, rzeźbiarz, malarz, uczony bądź wynalazca rasy murzyńskiej". Co więcej dowiedziono, że „intelektualna dysfunkcjonalność" Murzynów jest dziedziczna, a więc nie wynika z warunków środowiskowych (życie w gettach, nędza itp.), tylko ma źródło genetyczne...Zna Pan pewno czarnego Billa Cosby'ego - aktora amerykańskiego? W 2004 wyraził się o swoich braciach w taki sposób: "- To są głąby same sobie winne, a swoje frustracje odreagowują brutalnością. Przestańcie bić swoje kobiety tylko dlatego, ze wskutek niechęci do nauki nie nadajecie się do żadnej sensownej pracy. Trzeba było nie uciekać ze szkół! Przestańcie chrzanić o niewolnictwie — to było bardzo dawno temu. Biedni Azjaci przybywają tu i błyskawicznie robią karierę, bo chce im się uczyć, a wy nie umiecie się nawet wysławiać po ludzku angielskim językiem!". Dość o tym. Powołując się na renegatów, którzy pobili opisanego przez pana Jacka piłkarza godzi Pan generalnie w polskość. Nie rozumiem dlaczego?


Podsumowując, pańskie pierwsze zdanie jest o żydach, drugie o Murzynach, trzecie o złych Polakach, czwarte o żydach, piąte o humorze opartym na Talmudzie /proszę przeczytać Talmud - pouczająca lektura/ i wreszcie szóste zdanie, które omówię oddzielnie... Wychodzi na to, że jest pan antypolski i antykatolicki. Jaka jest zatem geneza pańskich poglądów? Musiał pan opuścić kraj w 1968r.? Proszę odpowiedzieć...

Pisze Pan, że R. Williams "robił sobie niewybredne żarty z Jana Pawła II (...), uderzał prosto w papieża,jako człowieka, śmiał się z jego niedołężności, ze sposobu poruszania, niemożności jedzenia czy mówienia. Parodiował jego ruchy(poruszał sie ja robot) i mowę papieża (niewyraźny bełkot) mówienia."...Zdaje pan sobie sprawę, że w Polsce Jan Paweł II jest autorytetem, że jego pomnik stoi przed prawie każdym polskim kościołem, że trwa proces jego beatyfikacji, że jego cierpienie... było śmieszne?! ŚMIESZNE?!

Na litość boską: pana to naprawdę śmieszy??? Bo mnie przeraża i bulwersuje. Uważam to za niegodne, niesmaczne i żałosne. Rozumiem, że jak widzi pan człowieka na wózku inwalidzkim to spuszcza mu pan powietrze z opon?

Cóż... pewno zaraz nie zostanę zakrzyczany... Ot...cenzura pana Jacka nie puści wyważonego tekstu. Normalka.

Pozdrawiam

pangloss - kandydat na antysemitę, rasistę i moherowy beret



obrazek: http://tiny.pl/6rxn

Potem napisałem krótki tekst z prośbą, by pan Piotr się do mnie odezwał na maila żebym mógł mu wysłać powyższy list. Również i to nie znalazło aprobaty w oczach cenzury....

Kolejnym etapem było moje podsumowanie całej akcji, które zostało oczywiście opublikowane /rozumiem, że w celu pokazania jacy to niegrzeczni ludzie pana Jacka obrażają/. Tekst podsumowania poniżej:

Jako że wyraźnie mnie pan postanowił zamilczeć dedykuję panu niniejszy tekst pana Łysiaka /Statek/:

"Rezoner (zajrzyjcie do słownika) to ktoś, kto lubi rozprawiać, krytykować, głosić, pouczać, przekonywać i przemawiać z dużą pewnością siebie, to facet stanowczo i z upodobaniem mędrkujący, lecz niekoniecznie idiota. A jednak gdy czytamy lub słyszymy ten wyraz, widzimy faceta o wyglądzie dupka siedzącego na nocniku z zatwardzeniem i z bohaterską ambicją, by pokonać opór materii. To słowo kojarzy się nam z ludźmi, co nie dość, że mówią głupoty i wierzą w głupoty, to jeszcze rozdzielają je na czworo mentorskim głosem, pragnąc wszystkim zaimponować swoją mniemaną inteligencją, od której każdy, kto posiada inteligencję, dostaje wymiotów, a każdy, kto jej nie posiada, ulega jeszcze większemu skretynieniu."....

Cóż.. to chyba tak właśnie jest w pańskim przypadku?

Pozdrawiam


I to by było na tyle...

Koniec pakietu?


No proszę. A jednak nie do końca ogłupiała biurokracja europejska: jeszcze ta nieszczęsna poznańska konwencja się nie skończyła, a Komisja Europejska pod naciskiem Niemiec zaczęła się wycofywać z wykupywania emisji CO2. Rzecz jasna zamiast się wycofać definitywnie i ostatecznie z poronionego pomysłu to chcą wprowadzić "darmowe kwoty emisyjne" dla największych koncernów. Dlaczego nikt nie tępi tych bzdur na etapie pomysłu? Przecież nie trzeba filozofa, by wiedzieć że wzrost kosztów produkcji /stali, energii itp./ zmniejsza konkurencyjność europejskiego socjalistycznego molocha wobec zdrowych kapitalistycznych Chin... Ale czy to ważne? Tysiące gadających głów jeżdżących z miejsca na miejsce, hektary lasów wyciętych by to udokumentować osiągnięcia kolejnych szczytów klimatycznych oraz socjalistyczno-utopijne pomysły ich uczestników... Nowa klimatyczna Międzynarodówka ...

Najlepiej sformułował to włoski minister Andrea Ronchi :"Pakiet klimatyczny jest pomyłką. W obecnej formie ogranicza nasz przemysł, powoduje wzrost wydatków ponoszonych przez obywateli, zagraża rynkowi pracy i sprawia, że Włochy po prostu biednieją".

Takie są fakty: trzeba kryzysu żeby troszeczkę zmądrzeć...

obrazek: http://tiny.pl/67nt

poniedziałek, 1 grudnia 2008

10,000 Maniacs...




Tylu aż darmozjadów obraduje nad cudnie wydumanym problemem globalnego ocieplenia /ocipienia - jak pisze JKM/. Temat jest nadęty jak bańka mydlana. Uważam, że Ziemia jest mechanizmem lub tworem samoregulującym się na przestrzeni tysięcy i dziesiątek tysięcy lat. To taki mój dogmat mający potwierdzenie w faktach. Klimat się zmieniał. Lodowce topniały. Mamuty rodziły się i ginęły. Nie jestem pewny, czy chciałbym aby ekolodzy uratowali dinozaury przed zagładą. Jestem fanem Japończyków z ich dewizą: małe jest piękne... i bezpiecznie się czuję uciekając przed psem niż gdybym miał się ewakuować przed tyranozaurusem rex'em... Były skrzypy i widłaki pozostało "czarne złoto"...czyli węgiel. Niby nasze bogactwo narodowe, choć z perspektywy wydrwigroszów unijnych należy coś uszknąć z tego naszego kapitału. Gazy cieplarniane... Kwoty za emisję CO2... Bzdura, bzdura, bzdura... Klimat w Polsce się zmieni na śródziemnomorski? Boże... ratuj. Spójrzmy na to indywidualnie: spadną mi koszty ogrzewania domu zimą, nie kupię i nie założę opon zimowych, nie kupię ciepłej kurtki. Spójrzmy także makroekonomicznie: Dębica odnotuje spadek sprzedaży więc zmniejszy produkcję, elektrownie wyprodukują mniej energii elektrycznej spalając mniej węgla, stanieją pomarańcze, zbiory oliwek, cytryn i winobrania zmienią profil polskiego rolnictwa... i setki innych plusów... I ja mam być przeciwnikiem globalnego ocieplenia? W życiu...

GLOBALNE OCIEPLENIE? 3 X TAK

fotka: http://tiny.pl/6t65

Odrobina poezji...





Wisława Szymborska, nasza noblistka opublikowała swego czasu dzieło pt. "Lenin":

Że w bój poprowadził krzywdzonych,
że trwałość zwycięstwu nadał,
dla nadchodzących epok
stawiając mocny fundament -
grób, w którym leży ten
nowego człowieczeństwa Adam,
wieńczony będzie kwiatami
z nieznanych dziś jeszcze planet.


(wiersz pochodzi z tomiku DLATEGO ŻYJEMY, wyd. II, wydawnictwo Czytelnik 1954 rok)

BEZ KOMENTARZA


obrazek: http://tiny.pl/6tw1