czwartek, 6 sierpnia 2009

Korzenie...


Cóż.. jeśli już tak psioczę na GW - to należy pójść za ciosem. Pan profesor Robert Nowak, człowiek darzony szczerą niechęcią GW /hehe/, a także człowiek którego bardzo szanuję za pasję przekopywania się przez sterty starych papierzysk opublikował w "Naszym Dzienniku" artykuł zatytułowany "KPP i Gazeta Wyborcza".

Niniejszym ośmielam się wstawić go tutaj w całości. Mam nadzieję, że pan profesor mi wybaczy:

KPP i GAZETA WYBORCZA

Nader szkodliwe dla Polski okazały się, trwające przez kilkanaście lat po 1989 roku, uwarunkowania wynikające z faktu zdominowania życia publicznego przez ludzi wywodzących się ze środowisk Komunistycznej Partii Polski. Szczególnie wyraźnym symbolem awansu dzieci stalinowców z KPP stała się obsada kierownictwa "Gazety Wyborczej".

Począwszy od samego naczelnego Adama Michnika (syna byłego członka Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy Ozjasza Szechtera i brata stalinowskiego mordercy sądowego Stefana Michnika), wiele osób z "Wyborczej" ma korzenie sięgające partii zdrady narodowej. Weźmy byłą zastępczynię naczelnego Helenę Łuczywo, córkę jednego z bardzo wpływowych funków (funkcjonariuszy) KPP. Ojciec Heleny Łuczywo Ferdynand Chaber był przez 10 lat funkiem KPP. Karany był też w niepodległej Polsce więzieniem za zdradę kraju. Po wojnie, w czasach komunistycznego zniewolenia, partia skierowała go na superważny odcinek propagandy, by ujarzmiać ideologicznie Polaków. Chaber został naczelnikiem wydziału w Głównym Urzędzie Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk, ale szybko awansował do funkcji zastępcy kierownika Wydziału KC PPR, a potem PZPR zajmującego się prasą i propagandą. Funkcję tę pełnił od 1947 do 1969 roku!
Dodajmy do tego postać byłego zastępcy redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej" Ernesta Skalskiego, jak wiadomo od niedawna, byłego tajnego współpracownika kontrwywiadu PRL. Również jego ojciec - Jerzy Wilker (po wojnie już Skalski) był funkiem w partii zdrady narodowej. Po wojnie awansował za swe "zasługi" dla komunizmu na szefa personalnego Komendy Wojewódzkiej MO w Krakowie. Żona Wilkera, a matka Ernesta Skalskiego, Zofia Nimen, również należała do funków w KPP. Awansowała nawet do rangi sekretarza technicznego Komitetu Centralnego znanej komunistycznej przybudówki - Międzynarodowej Organizacji Pomocy Rewolucjonistom (MOPR). Po wojnie pracowała w Komendzie Wojewódzkiej MO w Krakowie jako kierownik wydziału śledczego do walki z przestępczością nieletnich. Zdaniem Leszka Żebrowskiego ("Ludzie UD - trzy pokolenia", "Gazeta Polska" z 30 września 1993 roku), przez cały okres powojenny była bądź sekretarzem POP PZPR, bądź członkiem egzekutywy w różnych miejscach pracy.
Do czołowych współpracowników "Gazety Wyborczej" należy Dawid Warszawski (Konstanty Gebert), syn jednego z najniebezpieczniejszych agentów Kominternu w USA Bolesława Geberta ps. "Ataman". Po wojnie B. Gebert był redaktorem naczelnym "Głosu Pracy", szmatławca komunistycznych związków zawodowych, i zastępcą sekretarza generalnego Federacji Związków Zawodowych, wreszcie komunistycznym ambasadorem. Jego żona, matka D. Warszawskiego - Krystyna Gebert (z domu Poznańska), była chorążym UB i organizatorką jednego z najokrutniejszych wojewódzkich Urzędów Bezpieczeństwa Publicznego w Rzeszowie w latach 1944-1945 (wg. L. Żebrowskiego "Ludzie UD...").
Wśród innych współpracowników "Gazety Wyborczej" warto wymienić Edwarda Krzemienia, syna generała Leszka Krzemienia (Maksymiliana Wolfa), karanego w Polsce niepodległej (przez wrześniem 1939 roku) 10-letnim więzieniem za zdradę kraju. Później Krzemień (Wolf) był m.in. szefem Wydziału Wojskowego Związku Patriotów Polskich, szefem Gabinetu Wojskowego Bolesława Bieruta i pełnomocnikiem do spraw pobytu wojsk sowieckich w PRL.
Jako publicysta "Wyborczej" występowała również żona Henryka Wujca z Unii Wolności, Ludmiła Wujec, córka działaczki KPP Reginy Okrent. Po wojnie, w latach 1946-1949, matka Wujcowej pracowała w Urzędzie Bezpieczeństwa w Łodzi, a później została dyrektorem biura kadr w Radiokomitecie. Sama Ludmiła Wujec była uważana za najbardziej wpływową kobietę w Unii Wolności.

Naszkowscy (ojciec i córka)
Ojciec dziennikarki "Gazety Wyborczej" Krystyny Naszkowskiej - Marian Naszkowski, podobnie jak tyluż innych rodziców redaktorów Michnikowskiej gazety, był w młodości aktywnym działaczem partii zdrady narodowej - Komunistycznej Partii Polski (KPP), począwszy od 1953 roku. W latach 1939-1941 był współpracownikiem lwowskiej prosowieckiej gadzinówki "Czerwonego Sztandaru". Później należał do grupy żydowskich oficerów politycznych dywizji kościuszkowskiej najbardziej ostro przeciwstawiających się polskiemu patriotyzmowi w organizowanej w Związku Sowieckim polskiej armii (wielokrotnie czytamy o jakże negatywnej roli M. Naszkowskiego pod tym względem we wspomnieniach Zygmunta Berlinga).
Po wojnie bardzo szybko awansował. W latach 1945-1947 był szefem Polskiej Misji Wojskowej w Paryżu, ambasadorem w Związku Sowieckim w latach 1947-1950, a od 1950 do 1952 roku wiceministrem obrony i szefem Głównego Zarządu Politycznego Wojska Polskiego. Na tych stanowiskach należał do najzajadlejszych tropicieli gomułkowszczyzny i "polskiego nacjonalizmu". W jednym z najbardziej plugawych, propagandowych tekstów publikowanych na łamach teoretycznego organu KC PZPR "Nowe Drogi" (nr 4 z 1951 roku) pisał m.in. "Zgodnie ze swymi planami z czasów okupacji wywiad imperialistyczny i jego krajowe odnogi od chwili wyzwolenia usiłują za wszelką cenę zdobyć wpływ w naszym ludowym Wojsku Polskim.(...)na polecenie obcego wywiadu i jego transmisji - londyńskiego ośrodka zdrajców Tatarów i Kopańskich - powstaje w naszym wojsku bandycki ośrodek konspiracyjny, gniazdo spiskowców przeciwko naszej ludowej władzy. Nędzne kreatury - Kirchmayer, Herman, Kuropieska, plugawe płody sanacyjnego reżimu i jego faszystowskiej armii, wkradły się podstępnie w zaufanie naszej klasy robotniczej, za judaszowe srebrniki, za amerykańskie dolary planują zagarnięcie władzy, przekreślenie niepodległości Polski, wydanie Ojczyzny naszej w niewolę imperializmu angloamerykańskiego, tego imperializmu, który zawsze był wrogiem Polski, tego imperializmu, który stawiał na nienawistny Polsce militaryzm niemiecki" (por. M. Naszkowski "Nauki procesu bandy szpiegowsko-dywersyjnej, "Nowe Drogi" 1951, nr 4, s. 27-29).
Przypomnijmy, że atakowani przez Naszkowskiego wyżsi oficerowie: Tatar, Kirchmayer, Herman, Kuropieska, byli całkowicie niewinnymi ofiarami sfabrykowanych ubeckich oskarżeń, oskarżeń tak mocno nagłaśnianych publicznie w oszczerczym tekście Naszkowskiego. Z równym jadem atakował tzw. gomułkowszczyznę jako wyraz "zdradzieckiego" polskiego nacjonalizmu. Na łamach "Wojska Ludowego" pisał: "(...) tak więc Spychalski, wielkomocarstwowiec i szowinista zajmował pozycję antynarodową, antypatriotyczną, usiłując osłabić potencjał obronny naszej Ojczyzny. Jest to potwierdzeniem tej wielkiej prawdy, której uczy marksizm-leninizm, że tylko patriotyzm idący w parze z internacjonalizmem jest głęboki i prawdziwy, nacjonalizm zaś stacza się na pozycje zdrady wobec własnego narodu" (cyt. za: B. Nowopolski "Ludzie i oblicza stalinizmu w Polsce w latach 1944-1956", Warszawa 1999, s. 182).
W 1952 roku M. Naszkowski został wiceministrem spraw zagranicznych PRL i piastował to stanowisko do czystek pomarcowych w 1968 roku. Stefan Kisielewski z przekąsem zareagował na wiadomość o usunięciu Naszkowskiego, pisząc: "Wiceminister spraw zagranicznych Naszkowski, enkawudzista, politruk, wróg bezlitosny wszystkich w tym ministerstwie liberałów, dostał kopa i przeszedł na pozbawione znaczenia stanowisko redaktora "Nowych Dróg" (...). Naszkowski, Żyd (mówili, że Ormianin), teść Tykocińskiego, który uciekł na Zachód z Berlina, ale bez żony, bo ta wróciła. Nic mu nie pomogło - poza tym facet potworny" (por. S. Kisielewski "Dzienniki", Warszawa 1996, s. 40).
Córka stalinisty Mariana Naszkowskiego - Krystyna, po obradach Okrągłego Stołu współtworzyła "Gazetę Wyborczą", obecnie jest w zespole "GW" "specjalistką od spraw rolnych". Wybrała więc zatrudnienie w ulubionym miejscu pracy dzieci z różnych rodzin "zasłużonych" działaczy komunistycznych od KPP do PZPR.

Prof. Jerzy Robert Nowak

Takie oto korzenie mają kreatorzy polskich autorytetów...
Na obrazku z pewnym zdziwieniem widzę konstytucyjnie zabronione propagowanie komunizmu. Ręce opadają.


link do artykułu:
http://tiny.pl/hhpwv

środa, 5 sierpnia 2009

Bełkot...



IPN zdaniem Adasia niszczy ludzi.
GW zdaniem moim: manipuluje, atakuje, niszczy ludzi, promuje SB-ków, lansuje socliberalizm dla niszczenia substancji narodu polskiego, wypacza prawdę historyczną etc.

I jestem święcie przekonany, że nie można w żaden sposób porównać tego "niszczenia ludzi" w obydwu przypadkach: IPN "niszczy" kapusiów choć żadna krzywda się im z tego powodu nie dzieje natomiast GW niszczy całkiem porządnych ludzi np. Herbert.

Oczywiście mogę nie mieć racji :)

wtorek, 4 sierpnia 2009

Niby nic....

Były ambasador Izraela w Polsce pan Szewach Weiss udzielił wywiadu Rzeczpospolitej. Wywiad w zasadzie pozytywny, zachęcający Polaków do walki o prawdę historyczną, do reakcji na powtarzające się w zachodnich mediach sformułowanie "polskie obozy koncentracyjne", neguje także antypolonizm i wskazuje jego nieporównywalność z antysemityzmem. 

Wszystko byłoby względnie poprawne, gdyby nie malutka wpadka pana Weissa. Otóż użył on takiego oto zdanka:


"Media są uparte w tej sprawie, ale myślę, że oskarżanie Polaków o tworzenie obozów zagłady jest tak dalekie od prawdy, że ludzie w to jednak nie wierzą. Zdają sobie doskonale sprawę, że to były niemieckie wyspy na obszarze Polski."



Podkreślę powtórnie: niemieckie wyspy na obszarze Polski!!! 

Jako, iż nie było mnie wtedy na świecie to i nie wiem, jak to było zorganizowane. Czyżby Niemcy dzierżawili od państwa polskiego grunty, na których budowali obozy koncetracyjne w oparciu o polskie Prawo Budowlane? Chwilka... czy można w ogóle mówić o istnieniu państwa polskiego w tym okresie???


Zamiast odpowiedzi, na te niewiątpliwie retoryczne pytania :) rzeknę tak:

Uważam, że cytowane zdanko pana Weissa jest manipulacją, czymś w rodzaju użycia innych słów dla opisania "polskiego obozu koncentracyjnego". Być może pod niemieckim zarządem, ale jednak POLSKIEGO!!!

Dla przybliżenia rozwiązania tej zagadki poniżej przedstawiam mapkę prosto z Muzeum Holokaustu /w Waszyngtonie?/ 





link do wywiadu: http://www.rp.pl/artykul/107684,340563.html

niedziela, 2 sierpnia 2009

Najwybitniejszy Polak XX wieku...

Zmarł Leszek Kołakowski. Gazeta Wyborcza opublikowała powyższe zdjęcie opatrując je tekstem: ODSZEDŁ LESZEK KOŁAKOWSKI - NAJWYBITNIEJSZY POLAK XX WIEKU. Mogę rozpaczać, mogę być także obojętny. Nie mogę jednakże nie skomentować tej najwybitniejszości... 

Otóż np. Polityka w kwietniu 1998 roku zebrała ankiety, w których pojawiło się m.in. pytanie o najwybitniejszego Polaka XX wieku.

Najwybitniejszy Polak XX wieku wg Polityki:

1. Karol Wojtyła

2. Maria Skłodowska-Curie

3. Józef Piłsudski

źródło: http://tiny.pl/hh7b1 

Z badania TNS OBOP wynika, że telewizyjne spotkania z wybitnym filozofem naszych czasów prof. Leszkiem Kołakowskim, emitowane ok. godz. 22.30 na TVP2, zainteresowały przeszło 800 tys. widzów (2,2%).
Największą widownię - ponad 1 mln (3%) - zgromadziło spotkanie z Arystotelesem (z 30 stycznia br.), najmniejszym zainteresowaniem cieszył się natomiast wykład o Platonie 580 tys. widzów (1,6%).
Dla porównania średnia oglądalność innych programów w paśmie 22:30 – 22:50,
w okresie 26-30.01.2004, wyniosła: w TVP1 - 1,5 mln, w Polsacie - 2,6 mln, w TVN - 1,6 mln widzów.
Z badania TNS OBOP wynika, że telewizyjne spotkania z wybitnym filozofem naszych czasów prof. Leszkiem Kołakowskim, emitowane ok. godz. 22.30 na TVP2, zainteresowały przeszło 800 tys. widzów (2,2%).

źródło: http://tiny.pl/hh7b3

Jeżeli tylko 2 % publiki chciało go oglądać, to jaki promil społeczeństwa w ogóle czytał, co napisał? Obawiam się, że bardzo niewielki... Największy Polak XX wieku o którym przeciętny obywatel wie tylko, że był Wielkim Filozofem i autorytetem... michnikowszczyzny. Nie ma się czemu dziwić, historie autorytetów i ich kreatorów bywają zadziwiająco zbieżne.

Z kolei dla młodych ludzi autorytetami są:

1. Owsiak

2. Wojewódzki

3. Majewski

co zostawię bez komentarza....

Wracając do pana Kołakowskiego... dwa cytaty:

Michał Bąkowski w bardzo ciekawym artykule http://www.bibula.com/?p=11894 podsumowuje :

"Kołakowski realizował najpierw interesy Stalina, potem rewizjonistów, by wreszcie, wyrzucony z kompartii, „wygnany” na Zachód, propagować socjalizm z ludzką twarzą. Tu mógł spokojnie twierdzić, jakoby komunizm sprawdził się w walce z faszyzmem; tu witany był aplauzem, gdy utrzymywał, iż marksizm, chrześcijaństwo i islam są tak samo pretensjonalnymi ideologiami. Nazwał kiedyś realny socjalizm „ideą braterstwa z przymusu” czyli naprawdę nie zrozumiał, że socjalizm jest niczym więcej, jak metodą zdobycia i utrzymania władzy. Idea braterstwa nic nie znaczyła dla Lenina, Trockiego, Mao, Pol Pota, ale przymus był im miły. Guzik ich obchodziło, że nikt się z nikim nie brata, ważna była nieograniczona kontrola, jaką im ideologia dawała nad procesem bratania. Tego Kołakowski rozumieć nie chciał. I tak, chcąc nie chcąc, oddał swą ogromną erudycję i niepospolitą inteligencję na służbę wrogom ludzkości. A rolę ojca chrzestnego prlu bis odegrał bezbłędnie."

Podobnie ocenia pana Kołakowskiego ks. prof. dr hab. Andrzej Maryniarczyk, kierownik Katedry Metafizyki KUL w równie ciekawym artykule http://www.dlapolski.pl/Mity-i-fakty-o-prof-Leszku-Kolakowskim-art5081.htm. Zamyka swój referat uogólnionym nawiązaniem do autorytetów, które nam się serwuje w mediach:

"Ci bowiem, którzy w trudnych czasach komunizmu bronili wielkości rozumu filozoficznego, godności człowieka, dobra Narodu, zostali przez środki przekazu i instytucje skazani na niebyt. Dla nich zabrakło orderów i odznaczeń. Ci zaś, którzy budowali ideologię zła, umacniali ją, którzy przez swe działania przyczynili się do degradacji kulturowej i moralnej społeczeństwa - stawiani są jako autorytety i odznaczani. Czy nie ma w tym paradoksu dziejów i schizofrenii pamięci? Czyżby przemilczając te fakty z życiorysu filozofów, ci, którzy to czynią, chcieli sami usprawiedliwić swą winę?" 

ot...takie będą Rzeczpospolite...