środa, 26 października 2011

W obronie Piusa XII - list do mego Profesora



Wielce Szanowny Panie Profesorze,

nie mogę pozostawić bez odpowiedzi Pańskich zarzutów pod adresem Piusa XII, zatem odpisuję po pobieżnym - z konieczności, zapoznaniu się z dokonaniami tego świątobliwego człowieka. Użyłem określenia świątobliwy całkiem świadomie i mam zamiar uzasadnić to w tym liście.

Dodać muszę, że pogląd na tą postać wyrobiłem sobie dzięki Panu, gdyż wcześniej ograniczałem się do wiedzy ogólnej typu „Pius XII – był taki papież, lubił Niemców, nie pomagał żydom”. Dziękuję za sprowokowanie mnie do pracy.  Opinie, które tu zaprezentuję, są niejako naznaczone moim katolicyzmem o zabarwieniu tradycyjnym. Po prostu wierzę w Boga a co za tym idzie, wierzę także w jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół. Oczywiście wierzę w Kościół wojujący, tryumfujący i misyjny, bo „osiągnięcia” Soboru Watykańskiego II uważam za odejście od prostej i jasnej, choć zarazem trudnej drogi, wskazanej przez Jezusa Chrystusa. Fascynuje mnie także wpływ wyznawanej wiary na praktycznie każdy fragment naszej niedawnej rozmowy…

Mówił Pan, że dostrzega we mnie zmianę. Potwierdzam, kilka lat temu byłem innym człowiekiem
o poglądach agnostyczno-ateistycznych, na pewno bardziej liberalnym, czytającym inne gazety, oglądającym telewizyjną papkę. Na pewno byłem bardziej nowoczesny i konformistyczny.
Czy byłem lepszym człowiekiem? Śmiem wątpić, jednakże bardzo mnie interesuje Pański pogląd na tę zmianę.

Nie potrafię ustosunkować się wyłącznie do skomentowania, wspomnianego przez Pana, błogosławieństwa udzielonego przez Piusa XII „bombowcom legionu Condor latajacym na Hiszpanię” podczas wojny domowej 1936-39, bez odniesienia się do całości dokonań tego człowieka oraz do czasów, w których żył.

Przytoczony przez Pana fakt jawi mi się jako klisza nienawistnej kampanii medialnej mającej zdyskredytować Piusa XII. Klisza w znaczeniu przytaczania różnych sztucznie wykreowanych negatywnych legend przy jednoczesnym pomijaniu jego zasług i osiągnięć. Kampania była wielowątkowa, zmasowana i co gorsza bezkrytycznie przyjmowana. Operacja zakończyła się pełnym sukcesem. Poprzez sztukę teatralną, książki, artykuły wykreowano czarną legendę papieża w totalnym oderwaniu od faktów historycznych.

Andrzej Grajewski wskazuje, że „Ataki na Piusa XII rozpoczęły się po jego śmierci. Pochodziły
z ośrodków masońskich i komunistycznych. Żydzi dołączyli do nich dopiero, kiedy Holocaust stał się nową świecką quasi-religią w Izraelu i kiedy należało odsunąć w cień pytanie, co zrobiła potężna międzynarodowa diaspora żydowska w USA dla ratowania swych rodaków w Europie. Komuniści nie zapomnieli Piusowi XII, że potępiał komunizm, a po II wojnie światowej stawał
w obronie represjonowanych chrześcijan na Wschodzie. Wspierając włoską chadecję, przyczynił się także do tego, że bardzo silna i wpływowa włoska partia komunistyczna nie wygrała wyborów w 1948 r., które mogły zmienić bieg historii Europy Zachodniej.” Natomiast redaktor naczelny dziennika "Corriere della Sera", historyk Paolo Mieli uważa, że „Nie możemy zapomnieć, że ta awersja wobec Piusa XII narodziła się w świecie anglosaskim i protestanckim; nie narodziła się zaś w świecie żydowskim.” Opinie są zatem podzielone, jednakże wcale się nie wykluczają. Masoni, komuniści, żydzi i innowiercy są niejako naturalnymi przeciwnikami Kościoła.

Zresztą proszę spojrzeć na poniższe obrazy.







To właśnie nienawistny, antykatolicki przekaz typu „Der Sturmer” ,Nie”, „Fakty i mity”. Antyklerykalizm postępowy w pełnej krasie. Stuletnia krucjata /efekt komiczny zamierzony/ przeciw Kościołowi katolickiemu w obrazkach. Pan się uśmiechnie, a mnie to irytuje i obraża zwłaszcza w kontekście reakcji islamistów na publikowanie karykatur Mahometa…

Jednakże nie o mediach miałem pisać, choć to one narzuciły ludowi Europy i świata ten wykrzywiony obraz Papieża. Notabene ja postrzegam Piusa XII jako wybitnego papieża, co postaram się Panu udowodnić.

Eugenio Pacelli, późniejszy papież Pius XII przez lata był nuncjuszem papieskim w Niemczech. Od 1917 roku był nuncjuszem w Munchen a od 1920 w Berlinie. Negocjował i doprowadził do podpisania
w 1933r. konkordatu z Hitlerem, by sformalizować stosunki i zabezpieczyć przed bestią i jego pretorianami katolików w Niemczech. 20 listopada 1938 - trzy tygodnie po Nocy kryształowej kardynał Pacelli wystąpił do ponad 60 przedstawicieli Kościoła na całym świecie z prośbą o pomoc w uzyskaniu ponad 200 tys. wiz dla "niearyjskich katolików" i "żydowskich konwertytów na chrześcijaństwo", którym groziły represje a których większość była praktykującymi żydami. Kościół niemiecki (katolicki) miał prawo zapewnienia szczególnej ochrony dla "konwertytów" na mocy tegoż właśnie konkordatu.

Wg Andrzeja Grajewskiego kardynał Pacelli zredagował także encyklikę Piusa XI „Mit brennender Sorge”, potępiającą ideologię nazistowską. Zacytuję tylko jeden akapit z tej encykliki "Kto wynosi ponad skalę wartości ziemskich rasę albo naród, albo państwo, albo ustrój państwa, przedstawicieli władzy państwowej albo inne podstawowe wartości ludzkiej społeczności, które w porządku doczesnym zajmują istotne i czcigodne miejsce, i czyni z nich najwyższą normę wszelkich wartości, także religijnych, i oddaje im cześć bałwochwalczą, ten przewraca i fałszuje porządek rzeczy stworzony i ustanowiony przez Boga-Człowieka, i daleki jest od prawdziwej wiary w Boga i od światopoglądu odpowiadającego takiej wierze." W jakiejż to stoi jaskrawej sprzeczności z przytaczaną przeze mnie retoryką protestancką z tego samego okresu historii i takim twórczym połączeniu swastyki z krzyżem, jak niżej...



Żeby nie powtarzać całości posłużę się tylko tym, dosyć wymownym cytatem z pastora
Hossenfeldera: „Luter powiedział, że rolnik orzący ziemię może być bardziej pobożny niż modląca się zakonnica. My mówimy, że walczący faszysta z Grupy Szturmowej bliższy jest woli Bożej niż Kościół, który nie przyłącza się do radości Trzeciej Rzeszy” . Kościół katolicki nie przyłączył się do tej „radości” i chwała mu za to. Nie piszę tego, by Pana rozsierdzić wywlekaniem takich tematów. Po prostu widzę w tym naturalną kontynuację sojuszu ołtarza z tronem, który uważam za swego rodzaju grzech założycielski protestantyzmu i nie mogę tego pominąć. Bo czyż nie było złem reformowanie katolicyzmu poprzez schizmę, wspieranie każdej władzy, z masową współpracą pastorów ze Stasi włącznie, o czym wspomniałem Panu w poprzednim liście?

Papież w encyklice Summi Pontificatus z 20.10.1939r. (niecałe 2 miesiące do wybuchu II wojny światowej) potępił niemiecki totalitaryzm i wybuch II wojny światowej, wspierając przy tym Polaków tymi słowy: „Narody pogrążone w odmętach wojny są może dopiero u początków boleści, a oto już tysiące rodzin zostały dotknięte przez śmierć, zniszczenie, łzy i nędzę. Krew tysięcy ludzi, nawet tych, którzy nie brali udziału w służbie wojskowej, a jednak zostali zabici, zanosi bolesną skargę, zwłaszcza w Polsce, narodzie tak Nam drogim, tej Polsce, która przez swą niezłomną wierność dla Kościoła i przez wielkie zasługi, jakie zdobyła, broniąc chrześcijańskiej kultury i cywilizacji - o czym historia nigdy nie zapomni - ma prawo do ludzkiego i braterskiego współczucia całej ludzkości.”

Co więcej Pius XII wbrew lansowanym obecnie kłamstwom pospieszył ratować żydów przed zagładą. Dyplomatycznie, bez rozgłosu, bez teatralnych anatem na hitlerowskich oprawców uratował dziesiątki tysięcy żydów. Oto, co sam na ten temat powiedział w 1941r.: „Tam, gdzie Papież chciałby krzyczeć głośno i mocno, niestety często wyczekiwanie i cisza są mu narzucone; tam, gdzie chciałby działać i pomagać, cierpliwość i oczekiwanie są bardziej pożądane.” Pius XII po prostu wyciągnął wnioski z efektów holenderskiego listu pasterskiego w którym katoliccy biskupi zaprotestowali przeciw prześladowaniu Żydów. Naziści odpowiedzieli represjami i deportacją blisko 40 tys. Żydów na teren III Rzeszy, gdzie większość z nich zginęła. W samym Rzymie w akcji ukrywania żydów uczestniczyło 155 klasztorów. Niemal 3 tys. osób ukrywało się w Castel Gandolfo (letniej rezydencji papieża). Żydów ukrywano także w samym Watykanie, piwnicach Papieskiego Instytutu Biblijnego oraz na Uniwersytecie Gregoriańskim. Bardzo dobry artykuł przedstawiający chronologicznie działania Papieża napisał w artykule, „Lata wojny” pan Marek Piotrowski. Zamknięciem tego fragmentu życiorysu Piusa XII niech będą słowa zawarte w liście dziękczynnym za uratowanie 4 tys. żydów z wyspy Arbe Światowy Kongres Żydów (USA) z dnia 24 września 1943r. do delegata apostolskiego w Londynie: „Jestem pewien, że wysiłki Waszej Łaskawości oraz Stolicy Apostolskiej doprowadziły do tego szczęśliwego rozwiązania i chciałbym wyrazić Stolicy Apostolskiej i Wam najserdeczniejsze podziękowania od Światowego Kongresu Żydów.” Bardzo wiele jest takich świadectw „Podczas prowadzonego niezwykle szczegółowo procesu beatyfikacyjnego Piusa XII nie znaleziono żadnego śladu świadczącego o jego rzekomym sprzyjaniu nazistom. Znaleziono natomiast niezwykle liczne dowody potwierdzające ogromną rolę tego Papieża w ratowaniu żydów. Właśnie za to zaraz po wojnie otrzymał setki podziękowań od najbardziej znanych przedstawicieli tego narodu, takich jak prezydent Izraela Chaim Weizmann, premier Izraela Golda Meir, rabin Jerozolimy Icchak Herzog czy liczni przedstawiciele Światowego Kongresu Żydów. Warto przypomnieć, że w wydanej w 1967 roku książce "Trzech papieży i Żydzi" izraelski dyplomata Pinchas Lapide, opierając się na udokumentowanych badaniach, stwierdził, że Pius XII przyczynił się do uratowania co najmniej 700 tysięcy, a prawdopodobnie nawet 860tysięcy Żydów od pewnej śmierci z rąk nazistów".

Jak każdy katolik (pobożne życzenie) ksiądz, kardynał, potem papież Pius XII był antykomunistą, zatem błogosławieństwo udzielone lotnikom niemieckim lecącym na pomoc generałowi Franco jest dla mnie zrozumiałe i uzasadnione. Wydaje mi się, że po prostu Papież potraktował to jako świętą wojnę lub coś na kształt krucjaty z bezdusznym komunizmem, stanął po stronie prześladowanych katolików. Masakry dokonywane przez republikanów i metodyczna wojna z katolicyzmem - w trzy lata zabito 7 tysięcy duchownych... i zniszczono lub sprofanowano ponad 20 tysięcy kościołów katolickich. W 1937 roku sekretarz generalny Komunistycznej Partii Hiszpanii Jose Diaz raportował "Hiszpania znacznie prześcignęła Sowiety w walce z Kościołem. W jej częściach, które są w naszych rękach, Kościół przestał już istnieć". Jak postrzegam wojnę domową w Hiszpanii? Jako wojnę dobra ze złem, jak bój cywilizacji z ordą tatarską. Cóż, jako katolik nie mogę być w tej kwestii w pełni obiektywny. Stoję murem za generałem Franco w tej krucjacie. Oczywiście wiem, że zbrodnie miały miejsce po obydwu stronach, lecz nie będę rozwijał teorii wiórów rąbanych drzew. Dla mnie, poza samą skalą zdarzenia nie ma różnic pomiędzy zbombardowaniem Guernici a nalotami dywanowymi na Drezno, czy bestialskim zgładzeniem Hiroshimy i Nagasaki. Ludobójstwo zdarza się na każdej wojnie i żadna armia nie ma czystych rąk, zupełnie jak ludzie którzy je tworzą nie są istotami bezgrzesznymi. Moje poparcie generała Franco nie jest jakąś gloryfikacją jego późniejszej dyktatury. Po prostu za mało o niej wiem, żebym mógł się odnieść do tego okresu.

Mam nadzieję, że udało mi się trochę oczyścić w Pańskich oczach postać Piusa XII? Próbowałem przedstawić go jako skutecznego dyplomatę, męża stanu na wielką skalę pomagającego bliźnim
w potrzebie i przede wszystkim, jako żarliwego katolika. Nie wspomniałem jednak, jakim, w ocenie ludzi mu współczesnych był Pius XII człowiekiem.

Marian Banaszak tak przedstawia omawianą postać: „Jako papież był podziwiany przez ogół ludzi z różnych środowisk za niezwykłe uzdolnienia i cechy charakteru, jak żywa inteligencja, znakomita pamięć, szeroka znajomość języków, wielka kultura osobista, szlachetność zasad, trzeźwy obiektywizm, realizm, roztropność, typowo rzymski spokój, energia do pracy, wrażliwość na ludzkie sprawy, uduchowione kapłaństwo, żarliwa wiara i swoisty mistycyzm. Pewne z tych przymiotów wydawały się za wielkie i sprawiały u niektórych ludzi (po jego śmierci w kontraście z osobowością Jana XXIII) wrażenie przerostu. Jego spokój i poczucie wagi urzędu papieskiego odbierano czasem jako pozowanie na majestat, uduchowienie kapłańskie jako mentalność typowo klerykalną, żarliwość wiary jako zamiłowanie do śródziemnomorskich form pobożności. W czasach późniejszych zaczęto też mówić o panującej wówczas w Watykanie mentalności potrydenckiej.” Jan Żaryn w swoim artykule przytacza zapisy z pamiętnika Prymasa Tysiąclecia, po śmierci Piusa XII „(…) pod datą październikową 1958 r.: „odszedł … wytrwały obrońca pokoju ludzkości, przyjaciel praw ludzkich, chrześcijański humanista, wszechstronna myślą
o wszystkim co ludzkie i Boże na ziemi i niebie, lojalny świadek zmagań ideologicznych w naszej Ojczyźnie” . Dlaczego mam nie wierzyć kościelnym autorytetom w tej materii? Nie jestem w stanie zweryfikować cytowanych słów, choć opis czynów i zachowań tego człowieka w pewien sposób uprawdopodabnia autentyczność przytoczonej charakterystyki.

Jestem głęboko przekonany, że w końcu prawda o Piusie XII zwycięży, a obecny papież „odwiesi” proces beatyfikacyjny tego wybitnego i świętego człowieka. Oczywiście zdaję sobie sprawę, jaki jest Pański stosunek do kultu świętych i samego Kościoła katolickiego, jednakże musiałem to wszystko napisać Panu i sobie. Byłem to także winien temu Papieżowi, którego sam wielokrotnie krzywdziłem bezkrytycznie powielanymi obelgami. Współtworzyłem tę czarną legendę i jest mi
z tego powodu bardzo przykro.

Bardzo Panu dziękuję za cierpliwość w dotarciu aż do tego miejsca i za zmobilizowanie mnie do pracy. Przepraszam także za misjonarskie wstawki.
Pozdrawiam Pana serdecznie i życzę Panu pomyślnej rekonwalescencji.
xy


źródła: na życzenie :-)

2 komentarze:

  1. i co, co odpisal?

    OdpowiedzUsuń
  2. http://pangloss-cierpietnikcynika.blogspot.com/2011/11/list-do-mojego-profesora-aneks.html

    OdpowiedzUsuń