piątek, 24 października 2008

Czerwony...


W tym kolorze mu do twarzy.... Oto nasz premier maszerujący po placu Tiananmen w Pekinie - tym samym na którym zabito ok. pięć tysięcy osób w 1989r.  Na Olimpiadę nie pojechał na znak protestu przeciwko działaniom Chińskiej Republiki Ludowej w Tybecie. Teraz mu to nie przeszkadza... Teraz pojechał w interesach. W końcu ktoś musi wybudować te obiecane stadiony i autostrady.  

obrazek: http://bi.gazeta.pl/im/5/5844/z5844215X.jpg

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz